Chciałbym zapytać batmanofilów o mniej znane opowieści. Czytałem oczywiście klasyki w rodzaju "Killing Joke" czy "Dark Victory", "Knightfall" czy wszystko Millera.
Powiedzcie proszę, po jakie komiksy warto jeszcze sięgnąć? Co jest dla mnie ważne - zerowa lub przynajmniej minimalna obecność tych wszystkich wodewilowych marionetek w stylu Jokera, Pingwina, Kapelusznika, Stracha, Catwoman, Robina... Nie cierpię ich. Po prostu.
Chodzi mi raczej o typowo detektywistyczny street level, bardziej pulpowy, bez meta narracji, bez pierdyliarda odniesień, taki Batman saute, nie osadzony w kontekście, a pozostający swoją kwintesencją
Parę tego typu opowieści było w semicach - "Video przemoc" na przykład.
Mogą być elseworldy, krótsze historie, dłuższe epizody - byle pozbawione wkurzającej niepomiernie menażerii z wesołego miasteczka. Z góry dzięki.
Po twoim opisie wydaje mi się, że powinieneś sięgnąć przede wszystkim po historie z serii
Batman: Legends of the Dark Knight - moim zdaniem najlepszej w historii tej postaci - w której prezentowano niezwiązane z resztą, choć uznające najważniejsze fakty i elementy świata Batmana, krótsze, lub dłuższe opowieści o Mrocznym Rycerzu, przede wszystkim działającym solo (dużo tam o początkach jego działalności sprzed czasów Robina i reszty bat-rodzinki) i bez najsłynniejszych złoczyńców. W Polsce doczekaliśmy się kilku z nich z czego najlepsza była Imho historia
Turf (
Legends of the Dark Knight #44-45) wydany przez
Semic jako
9/94. Świetna rzecz, która śmiało może robić za bezpośrednią kontynuację
Roku Pierwszego Franka Millera.
Z Semiców nawet lepszy od
Video-przemocy i być może najlepszy zeszyt obok
Zabójczego żartu to
Szczurołap (
10/91, oryginalnie
Detective Comics #585-586). Gorąco polecam.
Poza tym, choć tutaj często nie uniknie się Jokera, itp. najlepszym tytułem, który pasuje do twojego opisu, są antologie
Black & White. Street level Batman at his finest.