Autor Wątek: Batman  (Przeczytany 573265 razy)

0 użytkowników i 8 Gości przegląda ten wątek.

Offline Kadet

Odp: Batman
« Odpowiedź #3060 dnia: So, 03 Grudzień 2022, 20:11:03 »
Jeśli dobrze pamiętam, to na przykład w jakimś komiksie o doktorze Strange'u Ziemia została zniszczona i odtworzona z jakiegoś back-upu :)
Proszę o wsparcie i/lub udostępnienie zbiórki dla dziewczynki z guzem mózgu: https://www.siepomaga.pl/lenka-wojnar - PILNE!

Dzięki!

Offline HugoL3

Odp: Batman
« Odpowiedź #3061 dnia: So, 03 Grudzień 2022, 20:39:38 »
Zamiast tego jest miękki reset, nieustanne przesuwanie ram czasowych (kiedy Peter Parker wspomina w dzisiejszych czasach liceum, to raczej nie myśli o latach 60. :) ) i historie, które pojawiają się i teoretycznie są w kanonie, ale nikt później o nich nie mówi ;)

Oczywiście, że to jest nonsens, dlatego totalnie się odbiłem od Spider-mana z Marvel Fresh bo uważam to za bullshit. Koleś powinien mieć już 50 lat a dalej żyje jak student.

Offline Archie

Odp: Batman
« Odpowiedź #3062 dnia: So, 03 Grudzień 2022, 20:44:40 »
Tyle razy? To gdzie poza Secret Wars Hickmana w Marvelu ziemia była niszczona bo ja jeszcze nie trafiłem na taki wątek poza runem Hickmana.
Polecam lekturę Captain Marvel vol. 5 Petera Davida, Thanos: The Infinity Finale czy choćby House of X / Powers of X ;). Było tego na bank więcej, ale już zapomniałem - zawsze jest to na chwilę i nie jest głównym punktem historii.
Lord Acton (1834-1902): "All power tends to corrupt and absolute power corrupts absolutely."
Luke Cage: "Shit happens. Every day, in every city, on every corner. Shit muthafuckin' happens. And it can happen to you."

Offline xanar

Odp: Batman
« Odpowiedź #3063 dnia: So, 03 Grudzień 2022, 20:48:13 »
Oczywiście, że to jest nonsens, dlatego totalnie się odbiłem od Spider-mana z Marvel Fresh bo uważam to za bullshit. Koleś powinien mieć już 50 lat a dalej żyje jak student.
Teraz powinien mieć z 75.
Twój komiks jest lepszy niż mój

Offline Chmielu

Odp: Batman
« Odpowiedź #3064 dnia: Pt, 09 Grudzień 2022, 09:00:08 »
Mija już prawie dwadzieścia lat, a jedna z najlepszych historii* z Batsem napisana przez Eda Brubakera nadal nie doczekała się zbiorczego wydania. Bru napisał ją po zakończeniu swojego runu w serii "Batman", na potrzeby "Detective Comics". Stało się to na krótko przed opuszczeniem DC Comics na rzecz Marvela. Jak mówił wtedy w wywiadach, DC Comics ze swoją "batbiblią" ograniczało artystyczną pomysłowość - a w przypadku Marvela i objęcia sterów "Captain America" (gdzie mógł zaszaleć i to zrobił), jak wiemy takich problemów nie było. Zważywszy na sukces "Captaina", był to ze strony Brubakera ruch jak najbardziej słuszny. Dziś, zapomniane, a bardzo dobre "Batman: Dead reckoning".

Z półki Chmiela - odc. 12

No-name'owy bandzior z dolnej półki umyśla sobie dostać się do pierwszej ligi podziemia Gotham. Środkiem do tego ma być dla niego dawny kostium Killer Motha. Z kariery jednakże nici, bowiem przywdziawszy uniform, ziomek staje się ofiarą zabójstwa. Error. Tymczasem Penguin dostaje przesyłkę z monetą porysowaną po obu stronach, a wkrótce potem ma wypadek. Ktoś w charakteryzacji napada emerytowanego Jima Gordona podczas wykładu. Mad Hatter zostaje otruty. Nygma pod przykrywką odwiedza Jonathana Crane'a w Arkham - jest przerażony. Z rozmowy wynika, że coś co grupa psychopatów zrobiła przed laty ma swoje konsekwencje obecnie. A jak ma się do tego wszystkiego Two-Face oraz zaginiony przed ośmiu laty aktor Paul Sloan? Cytując rodzimych klasyków: Ślad wiedzie w przeszłość. ;)
Nic więcej zdradzać oczywiście nie zamierzam, bo popsułoby zabawę. Napiszę jedynie, że rzekome zakładanie oryginalnej bielizny Ala Capone'a przez DeNiro na planie "Nietykalnych" oraz sypianie w zbroi przez Viggo Mortensena podczas kręcenia "Władcy Pierścieni" mogą tu być pewną podpowiedzią. ;)
Ten komiks to naprawdę rasowy kryminał, w klimacie tytułu serii, w której się ukazał. Czyli dokładnie tak jak powinno być, a nie jakieś brednie o wirusowych insektach (do ciebie piję, Tamaki). Do tego masa rewelacyjnych scen, jak choćby wizyta Batmana u Two-Face'a w Arkham, i późniejsza w Slab na Antarktydzie żeby porozmawiać z osadzonym tam Hannibalem Lect... Jokerem. Są też pewne wady całej intrygi i wykonania, ale i tak czyta się całość z zapartym tchem. To jeszcze nie Brubaker z "Capa", "Daredevila" czy mistrzowskiego "Criminal", ale i tak jest zacnie. Paradoksalnie ten komiks (a już na pewno epizod Jokera) wypada znacznie ciekawiej niż przehypowany "Człowiek, który się śmieje"; ale "Człowiek..." został narysowany przez genialnego Douga Mahnke.
No właśnie.
"Dead reckoning" nie ma Mahnke. Ma Tommy'ego Castillo. Był czas, kiedy z bliżej niesprecyzowanych powodów DC Comics powierzało rysowanie swoich najważniejszych serii ludziom - rzekłbym - średnio rysującym. Dlaczego? Nie wiem. Castillo nie jest najgorszy (to nie Maciej Pałka), ale i tak baaaardzo daleko mu do Hairsine'a, Coipela czy Immonena. Ma się wrażenie, że gdyby nie jego z lekka cartoonowa kreska (zupełnie nie pasująca do historii, którą rysuje), ten komiks spokojnie wszedłby do batkanonu. A tak zostaje gdzieś na marginesie, poniżej radarów większości batczytelników. "This. Is. A disgrace." - jak powiedziałaby memogeniczna Liz Truss. :D   

Historia ukazała się w "'tec" w zeszytach 777-782 (i co warto dodać, jest bardzo luźnym remake'm opowieści z serii "Batman" # 68).

* inne to: "Batman: Gotham Noir" (Elseworlds), Batman # 595 ("Out of past"), Batman # 603 ("The Turning point") [fragment znakomitego "Bruce Wayne: Fugitive"], "I'll be watching" ("Batman: Black and white" vol. 2), "Gotham Central: Soft targets" i "Gotham Central: Unresolved".
To nie pandemia, to test IQ.

"Żadna ilość dowodów nigdy nie przekona idioty" /
„Łatwiej jest oszukać ludzi niż przekonać ich, że zostali oszukani” Mark Twain

Online OokamiG

Odp: Batman
« Odpowiedź #3065 dnia: Pt, 09 Grudzień 2022, 10:56:54 »
Bardzo czekam na wydanie zbiorcze, którego brak dziwi.

Offline Kyms

Odp: Batman
« Odpowiedź #3066 dnia: Nd, 11 Grudzień 2022, 12:56:26 »
Batman #130, który ukazał się w tym tygodniu. Komiks wieńczący walkę z Failsafe'm.

Fabularne streszczenie komiksu:
Spoiler: PokażUkryj

Nietoperz dryfuje samotnie w kosmicznej przestrzeni. Chwytając się ostatków bazy Ligi był w stanie to i owo połączyć, aby dotrzeć na ziemię. Batman wylądował niedaleko Fortecy Samotności, gdzie Superman dochodził do siebie, a całość monitorował Tim. Superman wylizał się z odniesionych ran, kiedy do Fortecy wszedł Bruce. Nie są sami. Do Fortecy zmierzał Failsafe. Superman poleciał mu na spotkanie, w tym czasie Bruce opracował wirus dla robota. Superman dostał oklep, nic nowego. Batman i Robin wspólnie zajęli się przeciwnikiem. Nie wyszli z walki zwycięsko, jednak udało im się tak zbajerować przeciwnik, aby wgrać oprogramowanie. Chwilę później Failsafe wystrzelił w stronę Bruce'a promień, który go trafił. Bruce zginął, Failsafe uznał misję za skończoną. Tim sądzi, że Bruce jest martwy. Jednak okazuje się... że Bruce został gdzieś teleportowany i ledwo żywy leży w nieznanej nam lokalizacji.


Wrażenia z komiksu
Mam mieszane uczucia wobec #130 kończącego rozdział w Failsafe. W pierwszej połowie strzeliłem mocnego facepalma, aż mnie twarz zabolała. Przegięciem pały była akcja z powrotem na ziemię. Czaję, że scenarzyści prześcigają się w ukazywaniu naciąganej zajebistości Batmana, ale to było już za dużo. Strój Batmana mocny niczym kadłub promu kosmicznego, ba, nawet mniejsze płomienie go objęły. Batman po upadku zrobił niemałą dziurę w ziemi, a po prostu wstał z niej, otrzepał się, i poszedł do Fortecy (+10 punktów za orientację w terenie). Zraziła mnie cała ta sekwencja rzutując na odbiór runu. Na szczęście lepiej było w drugiej połowie. Starcie z Failsafe'm otrzymało konsekwentne zwieńczenie nie sprawiające, że główny bohater poraz któryś będzie overpower. Clifhanger bardzo zaskakujący, otwierający apetyt na kontynuację. Podtrzymuję wcześniejszą opinię - Zdarsky ma talent do pisania angażujących akcyjaków, tylko to nie mów styl Batmana (ten leży w serii pisanej przez Ram V).

Offline xanar

Odp: Batman
« Odpowiedź #3067 dnia: Nd, 11 Grudzień 2022, 16:38:54 »
Wiedziałem recenzje tego na jakimś amerykańskim kanale i faktycznie niesamowicie głupi ten zeszyt jest.
Twój komiks jest lepszy niż mój

Offline Chmielu

Odp: Batman
« Odpowiedź #3068 dnia: Nd, 18 Grudzień 2022, 18:00:08 »
Następne w kolejce miało być "Batman/Two-Face - Crime and punishment", ale po przemyśleniu wyszło, że fajnie poprowadzony scenariusz J.M. DeMatteisa i rewelacyjna ostatnia plansza to jednak za mało, żeby z czystym sumieniem polecić ten projekt. Kombinacja krwawych czynów Harveya Denta połączonych z klasycznym dematteisowym użalaniem się nad nim, wydaje się przekraczać wszelkie poziomy absurdu charakterystyczne nawet dla komiksów. Zamiast tego więc produkt powiązany czyli "Batman/Riddler - The Riddle Factory". Dlaczego powiązany? Otóż przy premierach filmów o Mrocznym w latach: 1992, 1995, 1997 i 2005, DC Comics miało zwyczaj wydawać specjalne one-shoty poświęcone pojawiającym się w ekranizacjach czarnym charakterom. W 1995 roku padło na Two-Face'a i Riddlera. Wiadomo: Batman na zawsze. ;)

Z półki Chmiela

O ile "Zbrodnia i kara" to opowieść mroczna, "Fabryka Zagadek" to pełny luz. Pomimo swobodnego klimatu nie jest to jednak jakaś głupawa historia, ale ciekawe, satyryczne spojrzenie na amerykańskie spółeczeństwo lat dziewięćdziesiątych XX wieku. W fabułę wbijamy się, gdy Riddler od jakiegoś czasu prowadzi nielegalną, podziemną grę o nazwie Fabryka Zagadek. Kolejne epizody rozgrywane są w różnych lokalizacjach przy wyselekcjonowanej publice, a całość transmitowana jest na spiratowanych kanałach telewizyjnych (średniowieczne czasy przed darkweb :D). Zasady są proste: o ile prawidłowo rozwiążesz zagadkę Nygmy - możesz wygrać dużą kasę; ale jeśli nie odpowiesz poprawnie - cóż... zapoznasz się bliżej z ustrojstwem unikatowym dla każdej z lokalizacji Fabryki. Cała zabawa ma jednakże drugie dno - prawidłowe odpowiedzi to swoiste puzzle układające się w informacje ujawniające sekrety kolejnych przedstawicieli establiszmentu Gotham City. Wyciągane przez Riddlera brudy powodują, że w wyższych sferach dochodzi do zabójstw, samobójstw, itd. To z kolei przekłada się na wzrost zainteresowania Fabryką Zagadek. Oczywiście, jak to w przypadku Edwarda jest jeszcze... trzecie dno. Batman robi co może, aby dopaść łotra, ale zabawniej robi się kiedy Nygma obwieszcza, że następny w kolejce będzie Bruce Wayne.
Matt Wagner wyciska z 48 plansz tyle ile się da. Komiks - jak to u Wagnera - jest nieco zbyt przegadany. Dziwi to u faceta, który jest zasadniczo rysownikiem - zazwyczaj są to twórcy, którzy bardziej opowiadają obrazem niż słowem. Wagner jest inny, ale akurat w tym przypadku nie jest to tak mętne jak to co zrobił w przypadku crossover'ów "Batman/Grendel". Tu wytłumaczeniem przegadania niewątpliwie jest ograniczona ilość plansz, którą Wagner miał do dyspozycji. "The Riddle factory" to historia równie dobra jak stworzony przez niego "Batman: Świt Mrocznego Księżyca". Jest klimacik wymieszany z porządną dawką satyry, no i Riddler - taki jak powinien być, czego Joel Schumacher i Matt Reeves nie ogarnęli*. Ani to megaloman chcący manipulować umysłami, ani rozhisteryzowany nerd zmiksowany z seryjnym zabójcą, a - po prostu - socjopata uwielbiający grę w kotka i myszkę, próbujący coś ugrać przy okazji.
Projekt narysował Dave Taylor, stylowo, ale bez fajerwerków. Wówczas raczej rzemieślnik, kilkanaście lat później błysnął współpracą z desingnerem Chipp'em Kidd'em przy "Batman: Death by design" (o ile - oczywiście - lubi się taką wypieszczoną kreskę). W "The Riddle..." Taylor miesza klasyczny amerykański sznyt, typowy dla opowieści o spandeksach, z lekko cartoonowym zacięciem. Scena z okularami Gordona podczas ostrzału przez oszalałego celebrytę to chwyt, który spokojnie mógłby zastosować Morris w "Lucky Luke" - tu niby nie pasuje konwencją... ale tylko niby. Przezabawny chwyt, jedna z lepszych sekwencji tej fajnej historii.
Dla tych, którzy mają ochotę na dobrą opowieść z Riddlerem, napisaną zanim Scott Snyder i Tom King zrobili z postacią to co zrobili. A na marginesie, "The Riddle Factory" to ulubiony komiks Cory Michaela Smitha, grającego Nygmę w serialu "Gotham".

* choć Carrey i Dano spisali się na medal

To nie pandemia, to test IQ.

"Żadna ilość dowodów nigdy nie przekona idioty" /
„Łatwiej jest oszukać ludzi niż przekonać ich, że zostali oszukani” Mark Twain

Offline Kyms

Odp: Batman
« Odpowiedź #3069 dnia: Pn, 19 Grudzień 2022, 13:58:36 »
Ciąg dalszy fajnie czytającej się serii. "Batman Incorporated #3" z zeszłego tygodnia.

Streszczenie komiksu:
Spoiler: PokażUkryj

Ghost-Maker dotarł do dr. Lonarda z ranną Skyspider. Ledwo przytomny doktor bierze się za leczenie ran. W tym czasie przybywa Chiński Batman, który ma pilnować pacjenta i dać znać szefowi jak tylko się przebudzi. W międzyczasie Phantom-One, zabijający trenerów Ghost-Makera, zabiera Clownhunter na lotnisko. W trakcie podróży opowiada mu swoją historię:

Ghost-Maker sprzątnął rodziców Kaspera Nordlunda, Mr. Menace i Mrs Menace, kiedy był małym chłopcem. Umierająca kobieta wyszeptała Ghost-Makerowi, że ma syna. Ruszyło to jego sumienie. Postanowił zabrać chłopca i zapewnić mu wychowanie, po swojemu. Latami trenował go fizycznie, w obeznaniu sztukami walki, czy etykiety zachowania. Sensei nie wierzył w swojego ucznia. Cały czas odstawał od niego. Nie przeszkodziło to jednak, aby zaczął zabierać go na misje, gdzie pomocnik nabierał praktycznych umiejętności. W trakcie jednej z nich chłopak został ciężko ranny podczas wybuchu. Spadające części budynku przygniotły go. Ghost-Maker zostawił go na pastwę śmierci, nie udzielając żadnej pomocy. Phantom-One jakoś wrócił do życia (lub się uratował, kto wie) i postanowił wybić nauczycieli swojego mistrza. Zaproponował Clownhunterowi, aby dołączył do jego vendetty.

W międzyczasie bohaterowie zasilający tytułową drużyną zaczęli powątpiewać w swojego szefa. Część z nich zgaduje się na otwarty bunt.


Wrażenia z komiksu:
Kurczę, lubię tę serię. Intryga nabiera fajnego rozmachu. Zwroty akcji mają swój punkt odniesienia, dzięki czemu akcja nie jest przekombinowana czy naciągana. Motyw Phantome-One oklepany i mało oryginalny. Jednak nie wpłynęło to na moje wrażenia. Tym bardziej, że retrospekcje ukazały Ghost-Makera ze złej strony, jako kawał chu**, co jest fajnym punktem odniesienia ku jego przemianie. Coś wydaje mi się, że geneza jest jednak lekko zmanipulowana. Bawet Clownhunter zwrócił uwagę, że Phantome-One ma się całkiem dobrze - tu kłania się brak ujawnienia jak sobie chłopak poradził, przecież był umierający, a tu kopytkuje sobie w pełni zdrowia.

Najsłabszym elementem serii jest przedstawienie "Batmanów". Jest ich dużo, bardzo dużo. Większość z nich wydaje mi się nudna, a autor nie poświęca im żadnej uwagi, żeby choć trochę ich ubarwić. Nie płaczę z tego powodu, ponieważ seria eksploruje Ghost-Makera, którego uwielbiam. Tylko... tytuł serii brzmi "Batman Incorporated", więc aż obowiązkowe jest poszerzenie charakterów członków ekipy zamiast wypełniać nimi wyłącznie kadry...

Offline Chmielu

Odp: Batman
« Odpowiedź #3070 dnia: Pt, 23 Grudzień 2022, 09:06:00 »
Jak dla mnie tylko dwie postacie z amerykańskich komiksów tak wspaniale łączą się ze Świętami Bożego Narodzenia: Punisher* (kto z pokolenia "semicowego" nie wspomni rzewnie okładki Billa Wyllie użytej w "Punisher" 6/94, tej z bombkami? ;)) i - oczywiście - Batman. Fenomen ten spowodowany jest rozjaśnieniem mroku opowieści o tych postaciach świątecznym klimatem. I chyba w przypadku żadnego z innych bohaterów efekt nie jest tak odczuwalny. Na przestrzeni lat powstała cała masa świątecznych opowieści z Batsem - choćby legendarne "The Silent Night of the Batman" Mike'a Friedricha, Neala Adamsa i Dicka Giordano czy ostatnio "Batman/Catwoman" Toma Kinga, Claya Manna i Liama Sharpa. Tym razem jednak o dwóch historiach mniej znanych, acz lubianych i znakomitych.

Z półki Chmiela - odc. 14 [z okazji Świąt Bożego Narodzenia]

Mark Millar pomimo kilkuletniej pracy dla DC Comics z Mrocznym Rycerzem zasadniczo się rozminął. Poza epizodami Szkot nie napisał z Batsem niczego dłuższego poza... no właśnie - jedną jedyną opowieścią "Favorite things" z zeszytu # 79 serii "Batman: Legends of the Dark Knight". A więc zbliżają się Święta, ale jak to w Gotham City pewni ludzie mają własne pomysły na ich obchodzenie. Ktoś włamuje się do posiadłości znanych ludzi kradnąc z nich co cenniejsze rzeczy. Wayne Manor nie zostaje w tym procederze pominięte. Batman dostaje furii kiedy dowiaduje się co skradziono (czytelnik jeszcze nie) i rozpoczyna wycieczkę po mieście. I nie jest specjalnie miły dla tych niegrzecznych, których napotyka na swojej drodze. Tym bardziej, że się śpieszy. Dlaczego tak mu pilno i co właściwie skradziono, czytelnicy dowiedzą się na samym końcu. I wszystko stanie się jasne.
Przedtem dostaniemy jeszcze uroczą scenę z facetem przechowującym skradzione rzeczy, w której Millar błyskotliwie pokazuje, że nawet Mroczny Rycerz może odnaleźć w sobie pierwiastek Świętego Mikołaja. Naiwne? Oczywiście. A czy chwyta za serce? Na potęgę! :D
Całość narysowana przez Steve'a Yeowella i poinkowana przez batlegendę Dicka Giordano. Wyszło zachowawczo, ale ładnie.
Historia znalazła się w "Batman: The Greatest stories ever told" vol. 1 wydanym w Polsce przez Egmont.
Jeszcze lepiej jest w przypadku "Yes, Tyrone, there is a Santa Claus" z "Infinite Holiday Comics". To short napisany przez Kelley Pucketta i narysowany przez Pete'a Woodsa. Superman dostaje list od dzieciaka z Metropolis, w którym młody wyraża zwątpienie w istnienie Świętego Mikołaja. Clark postanawia zrobić małemu niespodziankę, organizuje prezent i przebiera się za Santę. Po drodze spotyka Batmana, który w czasie rozmowy przekonuje go, że moce i czas Człowieka ze Stali są potrzebne gdzie indziej. Supek daje się przekonać batgadką, ale zmierzając "gdzie indziej", przypomina sobie o prezencie i że w sumie powinien go zostawić chłopcu. Dociera do domu dzieciaka i... Nic więcej nie zdradzę, bo popsułbym wspaniałą zabawę - napisać jednak trzeba, że dwie ostatnie plansze to już KLASYKA komiksu. Napchana z angielska zwanym "Christmas joy", z przymrużeniem oka po kokardę.
Kelley Puckett jest zasadniczo średnio znanym scenarzystą, acz bardzo, bardzo sprawnym (seria "Batgirl" z 2001 r. / u nas TM-Semic przedstawił jego świetnego "Trzeciego człowieka" w "Batman" 3/93) i szczerze pisząc powinien zostać zdecydowanie bardziej doceniony. Bo głowę ten jegomość ma pełną dobrych pomysłów, a ich przełożenie na prowadzenie fabuł zasługuje na uznanie. Shorta narysował Pete Woods, którego kreskę od czasu jego runu w "Catwoman" bardzo lubię - klasyczny amerykański styl, może bez fajerwerków, ale w miarę dopieszczony.
To tyle - te dwie opowieści z Batsem (jak i całkiem sporo innych) powinny wprowadzić w świąteczny nastrój. Zdrowych, Spokojnych Świąt Bożego Narodzenia. :)

* nie omieszkam polecić przy okazji świetnego "Punisher Holiday Special" # 3 (dwie rewelacyjne historie) oraz "świątecznych" występów Puniego w one-shot'ach Stuarta Moore'a, Andy Diggle'a i Jasona Aarona.
To nie pandemia, to test IQ.

"Żadna ilość dowodów nigdy nie przekona idioty" /
„Łatwiej jest oszukać ludzi niż przekonać ich, że zostali oszukani” Mark Twain

Online OokamiG

Odp: Batman
« Odpowiedź #3071 dnia: So, 24 Grudzień 2022, 09:35:36 »
Batman: No Man's Land Omnibus vol.1
(małe spoliery)

Po zapoznaniu się z historią zarazy i katastrofalnego trzęsienia ziemi  przyszedł czas na lekturą kolejnego punktu w historii Batman, czyli Ziemi Niczyjej. Wiele słyszałem o tym evencie, głównie dobre, czy wręcz bardzo dobre opinie. Do lektury więc podszedłem z dość wysokimi oczekiwaniami, ale i też obawami czy je spełni.
Ziemia Niczyja to nie niezbyt przyjazne miejsce, odcięcie od świata, ciągłe walki o terytorium i kurczące się zapasy sprawiają, że stare Gotham w porównaniu z nią wydaję się niemal dobrym miejscem do życia. Omnibus otwiera narracja Barbary Gordon, która z wysokości wieży jako Oracle, przedstawia obraz terenu, który jeszcze niedawno był Gotham. Różnie gangi i przestępcy zajęli poszczególne terytoria, wprowadzając na nich swoje zasady. Jedynie GCPD na swoim terenie stara się przywrócić normalność i sukcesywnie powiększać obszar swojego działania. Jim Gordon walczy nie tylko z przeciwnikami, ale również z niezadowalaniem pośród swoich szeregów. Dodatkowo nie ma wsparcia u swojego Nietoperzego Sojusznika, który zniknął. Batman ostatecznie jednak się pojawia i próbuję zaprowadzić porządek, a jego konflikt z szefem policji jest jednym z lepszych wątków, który przewija się przez strony eventu. Równie ciekawe są historie zwykłych mieszkańców Gotham, którzy zdecydowali się zostać w Ziemi Niczyjej, a tych historii jest bardzo wiele, choćby weterana, który broni swojego domu, jako skrawka normalności, który mu pozostał. Warto też wspomnieć o wątku zawieranych i zrywanych sojuszy czy łamanych umów, które wprowadzają dodatkową, ciekawą dynamikę do opowiadanej historii, tu wybija się chociażby wątek Two Face'a i Pingwina. Zdarzają się jednak w tej historii także przestoje, jak chociażby zeszyt z Young Justice czy JLA, który zabierają nas poza Gotham, co wyrywa nas z ciekawej historii rozgrywającej się w mieście. Jednak sama główna fabuła to Batman w najlepszym wydaniu.
Rysunkowo mamy bardzo duża panoramę artystów. Większość historii jest rysowana bardzo fajnie, a fani kreski z przełomów wieku na pewno nie będą narzekać. Choć i tu chociażby zeszyty Azraela moim zdaniem odstają od ogólnego, przyzwoitego poziomu. Z drugiej strony jednak dostajemy pracę np. Alexa Maleeva, która otwiera całą historię i dobrze wprowadza nas w ponury klimat całości.
Lektura przyniosła mi wiele frajdy, to jest na pewno bardzo dobry event i polski czytelnik ma na co czekać, choć nie wiem ile materiału z omnibusa ostatecznie znajdzie się w naszych wydaniach, jednak Knightfall sprawia, że możemy być dobrej myśli.

Offline Kudlaczenko

Odp: Batman
« Odpowiedź #3072 dnia: So, 24 Grudzień 2022, 09:49:28 »
Jak dla mnie tylko dwie postacie z amerykańskich komiksów tak wspaniale łączą się ze Świętami Bożego Narodzenia: Punisher* (kto z pokolenia "semicowego" nie wspomni rzewnie okładki Billa Wyllie użytej w "Punisher" 6/94, tej z bombkami? ;)) i - oczywiście - Batman. Fenomen ten spowodowany jest rozjaśnieniem mroku opowieści o tych postaciach świątecznym klimatem. I chyba w przypadku żadnego z innych bohaterów efekt nie jest tak odczuwalny. Na przestrzeni lat powstała cała masa świątecznych opowieści z Batsem - choćby legendarne "The Silent Night of the Batman" Mike'a Friedricha, Neala Adamsa i Dicka Giordano czy ostatnio "Batman/Catwoman" Toma Kinga, Claya Manna i Liama Sharpa. Tym razem jednak o dwóch historiach mniej znanych, acz lubianych i znakomitych.

Z półki Chmiela - odc. 14 [z okazji Świąt Bożego Narodzenia]

Mark Millar pomimo kilkuletniej pracy dla DC Comics z Mrocznym Rycerzem zasadniczo się rozminął. Poza epizodami Szkot nie napisał z Batsem niczego dłuższego poza... no właśnie - jedną jedyną opowieścią "Favorite things" z zeszytu # 79 serii "Batman: Legends of the Dark Knight". A więc zbliżają się Święta, ale jak to w Gotham City pewni ludzie mają własne pomysły na ich obchodzenie. Ktoś włamuje się do posiadłości znanych ludzi kradnąc z nich co cenniejsze rzeczy. Wayne Manor nie zostaje w tym procederze pominięte. Batman dostaje furii kiedy dowiaduje się co skradziono (czytelnik jeszcze nie) i rozpoczyna wycieczkę po mieście. I nie jest specjalnie miły dla tych niegrzecznych, których napotyka na swojej drodze. Tym bardziej, że się śpieszy. Dlaczego tak mu pilno i co właściwie skradziono, czytelnicy dowiedzą się na samym końcu. I wszystko stanie się jasne.
Przedtem dostaniemy jeszcze uroczą scenę z facetem przechowującym skradzione rzeczy, w której Millar błyskotliwie pokazuje, że nawet Mroczny Rycerz może odnaleźć w sobie pierwiastek Świętego Mikołaja. Naiwne? Oczywiście. A czy chwyta za serce? Na potęgę! :D
Całość narysowana przez Steve'a Yeowella i poinkowana przez batlegendę Dicka Giordano. Wyszło zachowawczo, ale ładnie.
Historia znalazła się w "Batman: The Greatest stories ever told" vol. 1 wydanym w Polsce przez Egmont.
Jeszcze lepiej jest w przypadku "Yes, Tyrone, there is a Santa Claus" z "Infinite Holiday Comics". To short napisany przez Kelley Pucketta i narysowany przez Pete'a Woodsa. Superman dostaje list od dzieciaka z Metropolis, w którym młody wyraża zwątpienie w istnienie Świętego Mikołaja. Clark postanawia zrobić małemu niespodziankę, organizuje prezent i przebiera się za Santę. Po drodze spotyka Batmana, który w czasie rozmowy przekonuje go, że moce i czas Człowieka ze Stali są potrzebne gdzie indziej. Supek daje się przekonać batgadką, ale zmierzając "gdzie indziej", przypomina sobie o prezencie i że w sumie powinien go zostawić chłopcu. Dociera do domu dzieciaka i... Nic więcej nie zdradzę, bo popsułbym wspaniałą zabawę - napisać jednak trzeba, że dwie ostatnie plansze to już KLASYKA komiksu. Napchana z angielska zwanym "Christmas joy", z przymrużeniem oka po kokardę.
Kelley Puckett jest zasadniczo średnio znanym scenarzystą, acz bardzo, bardzo sprawnym (seria "Batgirl" z 2001 r. / u nas TM-Semic przedstawił jego świetnego "Trzeciego człowieka" w "Batman" 3/93) i szczerze pisząc powinien zostać zdecydowanie bardziej doceniony. Bo głowę ten jegomość ma pełną dobrych pomysłów, a ich przełożenie na prowadzenie fabuł zasługuje na uznanie. Shorta narysował Pete Woods, którego kreskę od czasu jego runu w "Catwoman" bardzo lubię - klasyczny amerykański styl, może bez fajerwerków, ale w miarę dopieszczony.
To tyle - te dwie opowieści z Batsem (jak i całkiem sporo innych) powinny wprowadzić w świąteczny nastrój. Zdrowych, Spokojnych Świąt Bożego Narodzenia. :)

* nie omieszkam polecić przy okazji świetnego "Punisher Holiday Special" # 3 (dwie rewelacyjne historie) oraz "świątecznych" występów Puniego w one-shot'ach Stuarta Moore'a, Andy Diggle'a i Jasona Aarona.

Ja dodałbym jeszcze Spider-mana.
Choćby to:


Offline Takesh

Odp: Batman
« Odpowiedź #3073 dnia: So, 24 Grudzień 2022, 09:59:18 »

Offline Chmielu

Odp: Batman
« Odpowiedź #3074 dnia: Pt, 30 Grudzień 2022, 09:00:01 »
Dziś o komiksie dla mnie szczególnym. O ile z postacią Batsa zetknąłem się wcześniej przelotnie (kadr tu, naklejki tam, plansza w "Sztuce komiksu" Toeplitza, w końcu artykuły i film Burtona) to pierwszym komiksem z Mrocznym był właśnie niemiecki przedruk "Batman Annual 1989", który otrzymałem w prezencie w grudniu '89. Niemiecką wersję wydała oficyna Hethke Verlag wykorzystując okładkę zeszytu 600 serii "Detective Comics" w wykonaniu Denysa Cowana i Malcolma Jonesa III - jedną z najlepszych bat-okładek EVER! Jak zapewne przypuszczacie większości intrygi wówczas nie zrozumiałem (nie wspominając o dialogach) ;D, ale młody umysł zaskoczył i przestawił się na właściwe bat-tory. Tak to (bat-komiksowo) zaczęło się dla mnie i trwa do dziś. Tyle memuarów - pora na konkrety.

Z półki Chmiela - odc. 15

Główną historią w Annualu było "Faces" napisane przez Jamesa Owsleya (pierwszego czarnoskórego scenarzystę w amerykańskim komiksowym głównym nurcie / pisującego także po pseudonimem Christopher Priest) i narysowane przez Michaela Baira, poinkowanego przez Graya Morrowa.
Batman próbuje schwytać członka gangu Two-Face'a - zabójcę policjanta. Zastawiona pułapka prawie kończy się tragedią, interweniujący Dent nieomal zabija Robina, sytuację ratuje Batgirl. Koniec końców zabójca zostaje schwytany. Mijają dwa lata. Jason Todd nie żyje. Barbara Gordon jest sparaliżowana. Była żona Gordona, Barbara, zginęła w skutek jego policyjnej działalności (jak? nie wyjaśniono). Zabójca policanta, którego Bats schwytał, czeka na wykonanie wyroku śmierci. A tymczasem były inny załogant Two-Face'a mieszkający na Santa Prisca (wyspa-samo-zło/Venom-Bane-wiadomo/Kuba-w-wersji-DC-bez-ekstradycji- do-USA :D) udziela wywiadu amerykańskiej telewizji, w którym chełpi się zabójstwem policjanta, tym samym, za które niebawem amerykańskie władze stracą być może niewinnego człowieka. Batman jest wściekły, wie, że złapał nie tego typa co trzeba. Ale żeby właściwie zamknąć temat i dopaść delikwenta z Santa Prisca, potrzebna jest mu pomoc Two-Face'a; Two-Face'a zamkniętego w Arkham Asylum. Mroczny Rycerz prosi Gordona o pomoc w czasowym wydobyciu Denta z kliniki - psychopata ma pomóc w dotarciu do dawnego podwładnego na Santa Prisca. Ponieważ komisarz odmawia, Batman, który zawsze wie wszystko najlepiej, przedostaje się do Arkham i uprowadza Harveya. Szybko jednak okaże się, że nie wszystko toczy się tak jak to sobie zaplanował...
Napisany przez Owsleya scenariusz jest nietuzinkowy. Pełno tu nieścisłości, fabularnych luk, kompletnych głupot nawet, a jednak nie jest to przeciętna opowieść, jedna z tych, które Owsley napisał na potrzeby serii "Batman". Jest w niej jakiś smutny rozrachunek z postacią aroganckiego Mrocznego Rycerza, z relacją Batman-Gordon, z mitem zamaskowanego mściciela wreszcie. Widać tu zapędy scenarzysty, aby osiągnąć poziom Jima Starlina i Alana Granta w robieniu historii o Batsie atrakcyjnych akcyjnie, ale też "o czymś". Czytelnik musi zadecydować czy Nietoperz jest tak "samozajebisty" jak mu się wydaje, czy też również popełnia błędy - błędy niosące konsekwencje. Jak się bardziej nad tym zastanowić to chyba pierwszy komiks w którym Batmana pokazano jako totalnego dupka - trend kontynuowany i twórczo rozwijany przez lata następne, aż do apogeum lat dwutysięcznych. Przy wszystkich wadach, jest w tej opowieści kilka naprawdę dobrych pomysłów i scen zapadających w pamięć (zwłaszcza ostatnia).
Podobnie komiks wypada od strony plastycznej. Michael Bair czasem sprawia wrażenie jakby średnio potrafił rysować, po czym zaskakuje kadrami, które spokojnie mogłyby wejść do klasyki opowieści o Batmanie, gdyby o "Faces" ktoś jeszcze pamiętał. Dosyć "brudna" kreska (tudzież tusz) odstająca od większości tego czym epatowała w latach osiemdziesiątych Wielka Dwójka.
"Faces" zostało umieszczone w drugim tomie serii "Batman: Caped Crusader".


To nie pandemia, to test IQ.

"Żadna ilość dowodów nigdy nie przekona idioty" /
„Łatwiej jest oszukać ludzi niż przekonać ich, że zostali oszukani” Mark Twain