Nie wiem, czy to dobre słowo patrząc na to, że ten komiks to ledwie podwójny zeszyt i czyta się go raczej szybko, ale właśnie wymęczyłem crossover "Spawn/Batman". Normalnie nie byłby to tytuł, po który miałbym zamiar sięgać i mieć wobec niego jakieś oczekiwania, jednak przyczyniły się do tego dwa powody: Frank Miller jako scenarzysta i fakt powiązania tej historii ze światem DKR. A jako, że ostatnio nadrabiam trochę komiksy z tej serii, stwierdziłem, że skuszę się i na to. A przy okazji będzie też okazja powrócić do zeszytówek Mandragory, które kiedyś darzyłem dużą sympatią, a do tych, które czytałem w tamtych latach należały między innymi właśnie komiksy ze Spawnem. No i niestety, ale ani wspomnienia tamtych czasów, ani sympatia do Millera i jego komiksów z Batmanem nie zmieniły faktu, że strasznie to słabe. Historia jest bzdurna i napisana na kolanie, dialogi fatalne, nasi główni bohaterowie wypadają jak dwójka debili, która ledwo potrafi się wysłowić, a całość aż krzyczy "lata 90." - bo chociaż często pojawiają się głosy, żeby nie szufladkować wszystkiego z tamtych czasów, to właśnie takie twory jak ten crossover są sztandarowym przykładem tego, co ludzi odrzuca od tej dekady. Generalnie niczym się to nie różni od najbardziej typowego crossa, jaki jestem sobie w stanie wyobrazić, więc standardowo: jakaś sytuacja sprawia, że jeden z bohaterów musi przejechać się do innego miasta, na miejscu spotyka drugiego, najpierw mamy pojedynek, później okazuje się, że trzeba jednak nawiązać współpracę, więc dalsza część komiksu to wspólna akcja obu postaci, a na koniec wszyscy rozchodzą się w swoją stronę i cała ta historia nie będzie miała wpływu na dalsze przygody żadnego z nich. Jak wspomniałem napisane jest to słabo i większość czasu to nawalanka, choć może to i dobrze, bo pomysł na fabułę do mądrych nie należy. Do tego sztampa i naiwność. Graficznie jest spoko, aczkolwiek ja fanem kreski McFarlane'a nie jestem. Także jedynym, co mogłoby ten komiks wyróżnić, są autorzy, którzy się nie popisali i fakt, że spotykają się tu bohaterowie znani z dwóch wydawnictw - dla mnie trochę za mało, żeby ocenić pozytywnie.