Polubienia

Przejrzyj stronę ulubionych postów oraz otrzymanych polubień za posty użytkownika.


Posty polubione przez innych

Strony: 1 2 3 [4] 5
Wiadomości Liczba polubień
Odp: Conan
To, że w jednym odcinku odjechał na koniu nie znaczy, że w kontynuacji ma na tym koniu jechać.

A Lucky Luke'owi się udaje. [przyczynek do hipotetycznej dyskusji na temat "LL kontra Conan - kto wygra?"] :)

Swoją drogą, w jego przypadku zabawa w chronologię ma jeszcze mniej sensu - wg francuskiej Wikipedii, żeby spotkać wszystkie postaci historyczne ze swoich przygód, Luke musiałby jeździć po Ameryce 40 lat.

Pn, 12 Sierpień 2019, 19:19:38
1
Odp: Nowe, ciekawe warianty okładkowe komiksów Stan Sakai i królik na okładce, ale trochę inny niż zwykle... (grafika z Wookiepedii).


Śr, 14 Sierpień 2019, 23:36:26
3
Odp: Wyprzedaże i promocje - komentarze Moim marzeniem jest Masterpass na Bonito podczas promocji 35%. Nie wiem, czy to realne, ale to bardzo ładne marzenie :)
Śr, 14 Sierpień 2019, 23:51:07
1
Odp: Dyskusje światopoglądowe
A co do religii. Treść Biblii nie jest wiele mniej drastyczna, co treść Koranu. W Biblii Bóg także sugerował mordowanie, sam mordował tysiące ludzi, kazał by składać mu dzieci w ofierze. Wiadomo, ludzie sobie wygodnie wytłumaczą, żeby tego nie interpretować dosłownie. To jak mam interpretować? Jaka metafora skrywa się za składaniem dziecka w ofierze, za potopem? A właściwie, dlaczego jedne fragmenty mam interpretować dosłownie, a innych już nie? Kto wyznaczył te granicę?

Troszkę odkurzę post, ale wcześniej nie miałem za bardzo czasu, a jeszcze dziś wyjeżdżam na urlop bez internetu…


Tak w skrócie: podchodząc do analizy Biblii, podobnie jak innych dzieł literackich, musimy brać pod uwagę to, co autor chciał powiedzieć, i w jakim kontekście kulturowym tworzył. Jest to tym większe wyzwanie w przypadku, gdy autorzy tacy żyli wiele tysięcy lat temu w innym kręgu kulturowym i mieli inną mentalność. Ustalenie, co jest metaforą, a co przekazem dosłownym, jest trudnym wyzwaniem, wiemy jednak na pewno, że całej Biblii nie należy odczytywać dosłownie ani nie traktować jako podręcznik naukowy (przestrzegał już przed tym św. Augustyn, ostrzegając współczesnych sobie wiernych, żeby nie narażali się na śmieszność, próbując przekonać pogan do tego, że ziemia jest płaska). Na pewno nie było to intencją autorów biblijnych, w przeciwnym razie nie umieściliby na przykład obok siebie dwóch rozbieżnych w szczegółach opowieści o stworzeniu świata.


Zaczynając od opowieści o potopie: jej źródłem są zapewne bardzo stare przekazy ustne i opowieści, być może wiążące się z gwałtownymi powodziami w IV tysiącleciu p.n.e. Ostateczny jednak kształt przybrała zapewne w okresie wygnania babilońskiego lub niedługo po nim, kiedy Żydzi, pozbawieni własnego państwa i przesiedleni do Babilonu, redagowali i łączyli wcześniejsze pisma i podania, walcząc o zachowanie odrębności kulturowej i religijnej i szukając przyczyn ich niewoli. Biblijna opowieść o potopie wykorzystuje podania, które krążyły w ówczesnym wschodnim kręgu kulturowym, ale jednocześnie stanowi swojego rodzaju polemikę wobec mezopotamskich i babilońskich wersji tych podań.


Dlatego też najpełniej zobaczymy, co autor chciał nam przekazać za jej pomocą, i co jest jej najważniejszym elementem, jeżeli zestawimy ze sobą wersję babilońską (z poematu Atrahasis) z wersją biblijną. Otóż w Atrahasis jeden z bogów, Enlil, postanawia wygubić wszystkich ludzi, bo robią tyle hałasu, że nie może przez nich spać. Inny z bogów, Ea, uważa, że to zły pomysł, więc zdradza ten plan swojemu wybrańcowi, człowiekowi o imieniu Utnapisztim, i nakazuje mu zbudować arkę i oszukać resztę ludzi, mówiąc, że on musi uciec, bo naraził się Enlilowi, ale pozostali ludzie otrzymają deszcz ciastek i ulewę pszenicy. Kiedy już następuje potop, bogowie są przerażeni, uciekają w panice w górę nieba i są załamani. Po jego zakończeniu, czując woń ofiary składanej przez Utnapisztima, zlatują się do niej jak muchy.


W zestawieniu z tą opowieścią można zauważyć, że obraz Boga w Biblii jest bardzo odmienny i to właśnie prawdziwa natura i jedyność Boga były głównym tematem biblijnej wersji. Inaczej niż w podaniu babilońskim, katastrofa nie spada na ludzi przez małostkowość i widzimisię jednego z wielu bóstw, ale jest karą za złe czyny. Noe z kolei ratuje się, ponieważ znalazł łaskę w oczach Boga i był sprawiedliwy i prawy. Bóg jest jeden i nie podlega ludzkim ograniczeniom: nie ma mowy o spaniu czy o panice. Wreszcie błogosławieństwo Boga dla Noego i jego rodziny wyraźnie określa, że to Bóg jest panem życia i śmierci ludzi, więc każdego człowieka, który przelewa krew drugiej osoby, spotka kara.


Ogólnie rzecz biorąc, w tym kontekście głównym przesłaniem płynącym z opowieści o potopie jest to, że jest jeden Bóg i że jest on sprawiedliwy (w przeciwieństwie do wielu kapryśnych bóstw babilońskich); drogą do zachowania życia jest podążanie dobrą ścieżką, a ukarani zostaną źli.


Natomiast co do składania dzieci w ofierze – rozumiem, że chodzi Ci o historię z Rdz 22, 1-19, ponieważ w innych miejscach Stary Testament zdecydowanie sprzeciwia się składaniu ofiar z ludzi. Wydaje mi się, że dla ludzi żyjących w ówczesnych czasach sam pomysł, że bóstwo mogłoby zażądać życia syna w ofierze, nie był niczym niepojętym, zważywszy że w wielu kultach ofiary takie były składane. Zadziwiające było chyba raczej to, że Bóg powstrzymał ofiarnika i wyraźnie stwierdził, żeby nie czynić chłopcu nic złego, dając jasno do zrozumienia, że nie chce takiej ofiary. Dlaczego więc najpierw wydał taki nakaz?


Cóż, po pierwsze w ten sposób zakaz składania ofiar z ludzi został podkreślony w sposób bardzo dramatyczny i zwracający uwagę. Po drugie, była to istotna próba wiary dla Abrahama, a wiara Abrahama jest bardzo istotnym tematem zarówno w Starym, jak i Nowym Testamencie (gdzie jest jedną z podstaw nauki św. Pawła o tym, że do zbawienia prowadzi wiara, a nie mechaniczne wypełnianie nakazów Prawa). Abraham znalazł się w bardzo trudnej sytuacji: wcześniej otrzymał od Boga wyraźną obietnicę, że przez Izaaka jego potomkowie staną się licznym narodem. Teraz zaś dostaje nakaz, który wydaje się temu przeczyć. W tej sytuacji w heroiczny sposób decyduje się zaufać Bogu. Mimo że nie rozumie, jak to wszystko może się ułożyć i czemu Bóg żąda od niego czegoś takiego, odmawia odrzucenia wcześniejszych obietnic i ciągle ma wiarę (można by tak odczytać Rdz 22,5: „ja zaś i chłopiec pójdziemy tam, aby oddać pokłon Bogu, a potem wrócimy do was”), nawet jeśli wszystko wydaje się walić. Istotny jest też komentarz z Hbr 11, 17-19, który nakierowuje na fakt, że w chrześcijańskiej interpretacji to zdarzenie jest też swego rodzaju zapowiedzią męki Chrystusa: jeżeli bowiem przejmują nas uczucia ojca, który miał poświęcić swojego syna, ale Bóg wstrzymał jego rękę, tym bardziej do zadumy skłania Ojciec, który nie wstrzymał ręki, ale poświęcił dobrowolnie ofiarowującego się Syna z miłości dla ludzi.


Sorki, że tak się rozpisałem, ale za parę minut wyjeżdżam i nie miałem czasu na dokładniejszą redakcję i skracanie (więc nie będę miał też czasu na ewentualne odpowiedzi). W razie czego polecam też książki A. Świderkówny, znawczyni starożytności i filologii, z cyklu „Rozmowy o Biblii”, na których zwłaszcza w sprawie potopu się opierałem, a które starają się przybliżyć kontekst kulturowy i językowy biblijnych historii w sposób przystępny zarówno dla wierzących, jak i niewierzących.

Pt, 16 Sierpień 2019, 14:01:10
2
Odp: Nowy nabytek zakupowy Też widziałem ten zestaw figurek, ale twarz Bane'a mnie skutecznie odstraszyła :) Chociaż Batman, trzeba przyznać, bardzo fajny. W moim Pepco był jeszcze zestaw z Batkiem i Harley Quinn.
Cz, 29 Sierpień 2019, 19:41:28
2
Odp: Magazyn Marvel Komiks
Nie kupuję tej serii komiksów ale coś czuję ze naginasz tym stwierdzeniem prawdę. Aby było  pg 13 muszą padać trupy bezkrawawo ale jednak  i wątpie aby choć jedna ofiara padła w komiksie dla dzieci   ale jednak, prędzej miałeś na myśli kategorię pg.

No, tak zasadniczo jeden trup padł. W drugim numerze
Spoiler: PokażUkryj
Bullseye zabił jednym ze swoich noży Trzepotka, sowę Chat.


Znaczy pierwsza historia o trójce Stark-Hulk-Pająk była najlepsza z trzech co wyszły, bo była cudownie i śmiesznie głupia z absurdalnym pomysłem jako wątkiem głównym.

Czterech. W pierwszym numerze były dwie. I z tego, co widzę, więcej komiksów o tym tercecie już nie powstało.

Ogólnie rzecz biorąc, mnie też bardzo podobała się pierwsza historyjka. Ulysses Klaw, Władca Dźwięków, postanawia się zresocjalizować i zakłada kapelę country, w której w fikuśnym kapelutku śpiewa o pikapach i psach? Toż to bije na głowę nawet plan Kanga Zdobywcy z poprzedniego numeru (chciał podbić świat, uzależniając ludzi od kasujących pamięć krótkoterminową chipsów). Szkoda, że już nie będzie historyjek z tego cyklu, bo taki jawny i nieskrywany absurd całkiem mi się podobał :)

Opowiastka o Strange'u przęciętnawa, ale team-up ze Spider-Manem (haczyk dla fanów Pająka) spełnia swoją rolę jako wprowadzenie nowej postaci dla dziatwy. Przedstawiona w komiksie geneza doktora jest tu niemal identyczna, co w głównonurtowych komiksach (Wong jest pakerem z kucykiem w dresie i kumplem Stephena z college'u), więc ta wiedza może się młodym czytelnikom przydać. Tylko pytane: jakie w końcu jest przyjęte polskie tłumaczenie "The Ancient One"? Tu jest "Starożytny", a np. w Daredevilu Bendisa było "Pradawny"...

Historyjki o Spider-Manie też bez rewelacji, ale także bez zażenowania. Zastanawia mnie fakt, że ten "Spider-Man" vol. 2 z Marvel Adventures ma tylko 24 numery, a my jesteśmy już na 7. W tym tempie można stosunkowo szybko się wyprztykać z materiału... i co wtedy? Taki magazyn bez Pająka to chyba raczej nie pociągnie. Zaczną dawać Vol. 1 od początku? (Tak dla informacji, to ten cykl fabularny, który czytamy teraz - z Chat, rodziną Torino itd. itp. zaczął się od numeru 53 Vol. 1 - wtedy scenariusze zaczął pisać Paul Tobin. Wcześniejsze przygody nie za bardzo się chyba łączą z tymi historiami, ale też im raczej nie zaprzeczają).

No i komiks o Avengers również nie wyżej niż przyzwoity. Pamiętam, że ładnych parę lat temu czytałem sobie trochę numerów tej serii, gdy były dostępne za darmo na stronie Marvela, i całkiem mi się podobały. Teraz jakby nie urzekają... a może te dobre będą później? Oby.

No i parę uwag o tłumaczeniu, bo a nuż ktoś z wydawnictwa zagląda :)

Ogólnie wydaje mi się, że jest dobrze, dość zgrabnie. Tekst miło płynie i w ogóle, ale sądzę, że miejscami zbyt mocno polska wersja stara się być młodzieżowa. Po którymś z kolei użyciu słowa "ogarniać" zaczęło mnie razić... a poniższy fragment rozśmieszył mnie, choć chyba nie było to intencją oryginalnego autora :)



Było nawet sławetne od czasów "Archiego" elo! (Cała kwestia: "Elo, ekipa! Chodźta na ulicę!")

Z poważniejszych rzeczy: "kreatura" to wyraz nacechowany pejoratywnie, więc jako tłumaczenie "creature" w większości wypadków lepiej używać neutralnych "stwór"/ "stworzenie". Kiedy Zakimija (przeciwniczka z historii o Strange'u) reaguje na inkantacje Doktora: "Tak. Tak. Faltine. Cinnibus. Znam ich. Fantastyczne kreatury.", wprowadza to moim zdaniem niepotrzebny rozdźwięk między pozytywnym przymiotnikiem, a negatywnym rzeczownikiem. Oprócz tego w kronice filmowej z czasów drugiej wojny światowej Kapitan Ameryka powinien namawiać do kupowania obligacji wojennych, a nie "wekslów wojennych".

W kwestii pseudonimów zauważyłem, że w historyjce o Avengers Iron Man mówi o Janet Van Dyne "Gigantka", choć w sekcji "Poznaj bohaterów" na początku przedstawiona jest jako "Giant-Girl" (poza tym drażni mnie stylistycznie ta "naukowczyni" z jej opisu... Może lepiej brzmiałoby "uczona" albo "badaczka"?) Poza tym w historii o Spider-Manie Chat i Peter wspominają o "Dziewczynie-Wiewiórce" zamiast "Squirrel Girl"... i nie wiem, czy "Tłumik" jako tłumaczenie pseudonimu Emmy Frost ("Silencer") to najszczęśliwsze wyjście. Jeżeli już z uwagi na kontekst konieczne było spolszczenie, to może dałoby się chociaż znaleźć coś rodzaju żeńskiego?

I ostatnia rzecz: rozumiem, że język musi być uproszczony, żeby trafiać do młodego czytelnika. Ale czy w pierwszej historyjce naprawdę trzeba było tworzyć dziwną zbitkę "pająkofob"? Czy "arachnofob" to naprawdę takie niespotykane słowo? W scenie, o której mówimy, Spider-Mana goni olbrzymi pająk, więc sam kontekst wskazuje znaczenie wyrazu i nawet jeśli ktoś by go nie znał, mógłby łatwo przyswoić nowe słówko. Uważam, że to niepotrzebny zabieg.

Żeby jednak nie wypaść zbyt krytycznie, powtórzę raz jeszcze, że poza tymi uwagami warstwa językowa naprawdę daje radę. Widać też, że korekta i redakcja były w robocie, bo żadnych rzucających się w oczy literówek czy potworków stylistycznych nie uświadczyłem. Ciekawe, co oprócz "Avengers" będzie w numerze za dwa miesiące :)


Cz, 29 Sierpień 2019, 22:38:23
5
Odp: KBOOM Czy na tej grafice, gdzie prezentują potwora publiczności (trzeci obrazek w poście nocnego), nie powinni raczej krzyczeć "Potwór Frankensteina"?
Pt, 30 Sierpień 2019, 20:02:39
1
Odp: Superman
Jeżeli chodzi o ostatni tom to czytało mi się go rewelacyjnie.
Jedyną uwagę mam do kolorów.  Prawidłowo wykonany jest chyba niebieski, czerwony i żółty na kostiumie Supermana.
Reszta to te nieszczęsne kropeczki, które pamiętam z czasów Tm-Semic

Ja miałem bardzo miły powrót do dzieciństwa (jak czytałem tę historię po raz pierwszy miałem pomiędzy 10 a  15 lat)
Jestem ciekaw jak ten tom odbiorą osoby, które przeczytają tę opowieść po raz pierwszy (szczególnie, że współczesny sposób opowiadania historii w komiksach różni się do tego sprzed ponad 25 lat)

Czy ktoś kto czytał to po raz pierwszy mógłby się wypowiedzieć ?

Jestem ciekaw czy tu zadziałały tylko moje wspomnienia czy też historia broni się sama.

Pozwolę sobie tu odpowiedzieć na ten post z tematu WKKDC (o "Krisis of the Krimson Kryptonite"), żeby off-topu nie robić :)

Ja jestem osobą nietkniętą nostalgią Semicową i parę dni temu skończyłem czytanie chaotycznego i niepełnego zbioru wszystkich Semiców z Supkiem, jakie do tej pory upolowałem na różnych targach staroci. Z właściwego "Krisisu" był tam tylko jeden numer, 12/1992, więc siłą rzeczy moje wrażenia będą odnosić się raczej do ogółu Semicowych Supermanów.

Faktycznie czyta się je inaczej niż typowe dzisiejsze superhero. Są jakby płynniejsze w rozwoju akcji i widać, że prowadzono te tytuły z rozmysłem, tak że nawet żonglowanie między różnymi scenarzystami i rysownikami nie zaszkodziło jakości historii. Dzięki temu lektura była bardzo przyjemna, a od czasu do czasu trafiają się małe perełki - z komiksów, które mam, bardzo przypadła mi do gustu na przykład historyjka świąteczna z 12/1991. Miłą odmianą był też brak popularnego w superbohaterszczyźnie "mhrooku level hard" - spodobał mi się bohater, który w końcu nie pozuje na twardziela z zaciśniętymi zębami, ma normalnych przyjaciół, kochających rodziców i miłe dzieciństwo, co więcej - pokazuje, że z tego właśnie też można czerpać siłę i motywację do swojej walki ze złem (w kontrze do tragicznych historii Batmana czy nawet bardziej - Punishera).

Z minusów trochę denerwowała mnie eksploatacja motywu klonowania - mnóstwo komiksów wykorzystuje ten wątek i można odnieść wrażenie, że w tamtym światku wystarczy pstryknąć, żeby sobie takiego klona wyhodować. Choć może w latach 80./90. to był temat na czasie (Dolly i te sprawy)? Mam też nieco ambiwalentne uczucia do "Rządów Supermanów" (ten cykl akurat skompletowałem w całości) - z jednej strony opowieść wydaje mi się nieco przeciągnięta, z drugiej - rozsądek podpowiada, że gdyby wydarzenie tej skali skończyłoby się po trzech zeszytach, czułbym jeszcze bardziej nieprzyjemny niedosyt.

No i odkryłem, że mój gust nie pokrywa się w pewnych aspektach z gustem autorów listów ze stron klubowych, znalazłem tam bowiem trochę pochwał pracy Jona Bogdanowe z "Reign of the Supermen", a mnie się wydał najsłabszym graficznie rysownikiem z tej sagi. Pewnie mam filistersko-tradycyjne upodobania, ale prosty realizm innych autorów lepiej mi podpasował do mainstreamowego "Supermana", który nie stara się być arcydziełem, ale trzyma przyzwoity poziom.

Słyszałem jednak, że to, co mnie przyciągało do "Supka", nie spodobało się tak bardzo publiczności amerykańskiej i "Śmierć Supermana" została pomyślana jako sposób na podbicie spadającej sprzedaży tytułu. Ciekawe, jak to odbiór komiksów może się różnić.

Pt, 30 Sierpień 2019, 20:45:23
3
Odp: Egmont 2019 O, Pingwin będzie we wrocławskim zoo.

Mnie zawsze Cobblepota przypominały krasnale z fontanny przed Teatrem Lalek (zerknijcie np. na to zdjęcie, numer 5 od góry, a w samej fontannie jest nawet jeden z parasolem).

Można by strzelić scenkę, jak Pingwin ukrywa się przed czujnym okiem Gacka i Robina jako nadprogramowy krasnal :)

Śr, 04 Wrzesień 2019, 22:12:06
1
Odp: Kolekcja Spider-Mana Egmont pokazuje, że się da, wydając kompletny run "Ultimate Spider-Mana", który do króciutkich nie należy. Taką formę innych pajęczych runów chętnie bym widział, nawet niekoniecznie od tego wydawcy. Mogę nawet poczekać kilka lat, żeby tylko dostać fajne wydanie :)

Kolekcje nie blokują, ale na pewno odsuwają w czasie wydania zawierające tytuły, które wchodzą w ich skład. Jeśli wydawnictwo dopina plan wydawniczy i ma do wyboru dwa komiksy o porównywalnym profilu: komiks A, którego 1/2 wyszła przed paroma miesiącami w kolekcji, i komiks B, którego żadna część nie wyszła jeszcze w PL, to logicznym wydaje mi się, że skłoni się raczej ku opcji B. Zwłaszcza w przypadku tytułów archiwalnych, bo w takim Marvel NOW to jeszcze może się okazać, że daną serię i tak trzeba wydać, bo dzieje się w niej coś ważnego dla uniwersum.

Śr, 04 Wrzesień 2019, 22:37:07
1