Autor Wątek: „Skywalker. Odrodzenie” [SPOILERY]  (Przeczytany 23347 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline R~Q

Odp: „Skywalker. Odrodzenie” [SPOILERY]
« Odpowiedź #105 dnia: Pn, 23 Grudzień 2019, 20:09:14 »
Jedynym sposobem na zakończenie władzy korporacji (szczególnie Disneya) nad umysłami widzów jest całkowity i nieodwołalny bojkot i ignorowanie Rotten Tomatoes. Niestety redakcje i czytelnicy serwisów filmowych bryndzlują się pod rating, na okrągło o nim pieprząc. Ratingi (a także youtuberzy, którzy oczywiście we wszystkich swoich reckach muszą być fajni, ironiczni) zniszczyli dziennikarstwo filmowe. Krytycy już nie istnieją (z niewielkimi wyjątkami). Na naszym podwórku najgorsze są recki "dziennikarzy" Filmwebu, które NIC nie mówią o filmie, ale za to służą "recenzentom" do chwalenia się swoją wiedzą na temat poprzednich filmów danego twórcy "patrzcie jaki jestem intertekstualny, kontekst, rozumiecie". Smartassy w rodzaju tego typa co prowadzi fanpage filmy, które ryją banie zbyt mocno, też robią sporo złego.

Już po całkowitym zjechaniu BvS i złotych malinach dla tegoż powinniście odciąć się mentalnie CAŁKOWICIE od dziennikarstwa filmowego oraz ratingów. Ale jeśli to wam nie wystarcza, mamy tu kolejny skandal: audience score dla SW:ROTS jest zablokowany na 86%, ani nie drgnie mimo zmiany liczny ocen.



Podobna sytuacja była z Kapitan Marvel i kto wie z czym jeszcze. Pojmijcie to i odetnijcie się.

Inb4 ludzie próbujący usprawiedliwiać tę sytuację sposobem liczenia, algorytmami albo tym, że film po prostu się podobał xD

Bender

  • Gość
Odp: „Skywalker. Odrodzenie” [SPOILERY]
« Odpowiedź #106 dnia: Pn, 23 Grudzień 2019, 22:24:41 »
Captain Marvel ma akurat 49 a lepsze oceny krytyków. I zejdźmy z Captain Marvel bo była tak samo słabym filmem jak połowa MCU. (W sumie jeśli mam być szczery to wolałem CM niż Black Panther, kóre na rotten ma 79 od userow)
« Ostatnia zmiana: Pn, 23 Grudzień 2019, 22:26:19 wysłana przez Bender »

Michael_Korvac

  • Gość
Odp: „Skywalker. Odrodzenie” [SPOILERY]
« Odpowiedź #107 dnia: Wt, 24 Grudzień 2019, 12:49:01 »
Efekt światła, cienia, charakterystyczne migawki i silne krótkotrwałe rozbłyski, jak światła stroboskopowe. Te elementy dodające każdemu filmowi - w zależności od koncepcji reżysera i gatunku - odpowiedniego klimatu, pojawiły się w "The Rise of Skywalker" w scenach kreacji apodyktycznego, skondensowanego w jednym jestestwie Imperatora, zła - wtedy gdy Kylo Ren zjawił się na Exogol. Gdy przeprawił się on przez miazmaty przestrzeni kryjówki Sidiousa, gdzie w
Spoiler: PokażUkryj
słoikach, jak kiszone ogórasy (niestety był to drobny, zaskakujący mankament), spoczywały części iluś tam Snoke'ów
, ujrzał jego jadowite, mroczne oblicze. Kamera skupiająca się na pracy przy dużych zbliżeniach, przy twarzy Imperatora, czy od połowy ciała w górę aż do ciemnych szat zakrywających jego głowę, w połączeniu z jego fizyczną kreacją stanowiącą jedność z mrokiem - formą ,,zombie-Imperatora", w którego fantastycznie, i voice actingiem, i mową ciała, wcielił się Ian McDiarmid, dała wręcz dogłębnie porażający, przechodzący przez każdą cząstkę ciała oglądającego, wstrząsający efekt. Wątek Imperatora wraz z wszystkimi jego aspektami, widoczny w scenach na Exogolu stał się pierwszym w historii kinowo-serialowo-animowanych Gwiezdnych Wojen tak dosadnym, niespodziewanym zbiorowiskiem różnych elementów z gatunku horroru, makabry, grozy. Podsumowując to z innej strony, chcieliśmy ,,żywych trupów" w tym Uniwersum, to je dostaliśmy. Widok zawistnego Imperatora, o mleczno-przezroczystych oczach ślepca, skórze o kolorycie topielca czy ściętej ryby, i karykaturalnie chudych, długich wysuszonych palcach, po pierwszym dopiero seansie "Epizodu IX" w formacie immersyjnym IMAX 3D z napisami, zapisze się w mej pamięci na zawsze, i nigdy nie zniknie. Czy tak fizycznie wykreowany w obrazie J. J. Abramsa był potrzebny? I tak, i nie. Cholibka, ciężka polemika; wszystko zależy od osobniczych oczekiwań każdego z miłośników Gwiezdnych Wojen, bo zwykły ,,weekendowy widz" inaczej na to spojrzy. Jak już kończyć Sagę Skywalkerów, co dla każdego ze scenarzystów byłoby nie lada wyzwaniem - wręcz ciężką syzyfową pracą - to od razu z przytupem. Praca Abramsa przy tej produkcji miała dać finalnie, jak podejrzewam, czystą rozrywkę, bez żadnej filozoficznej głębi, i drugiego tła dla analizy filmu. O "The Rise of Skywalker" będzie rozmawiać świat dość długo. Fandom starwarsowskiego Uniwersum jest tak dziwacznie podzielony, rozbity, zdewastowany, że nawet gdyby ten film wyglądał inaczej, ba, był zrealizowany przez kogoś innego, a może nawet przez samego ,,Stwórcę", George’a Lucasa, i tak nie zadowoliłby większości entuzjastów, nie uzyskałby fenomenalnych ocen i opinii.

Okładka wydania Blu-Ray i Steelbook Blu-Ray "Star Wars: Episode IX. The Rise of Skywalker"? Czyżby, i taka opcja pojawiła się w u polskich dystrybutorów?  8)


Offline Arion Flux

Odp: „Skywalker. Odrodzenie” [SPOILERY]
« Odpowiedź #108 dnia: Wt, 24 Grudzień 2019, 14:08:03 »
Całe to zakonczenie ze Snokiem jest do dupy, bo zrobione w ten sposob tylko po to, aby zaskoczyć widzów, bo Snoke jako żywo miał być zmartwychwstałym D. Plagueisem: te same urazy twarzy i szyi, ta sama postura i wzrost, te same motywacje i imperatyw. Ale poniewaz wszyscy obeznani z tematem fani, jak tylko zobaczyli Snoka, od razu wiedzieli, że to Plagueis, no to oczywiscie nie mogl byc to dluzej Plagueis - decydenci Disneya zdecydowali, ze musi to zostac zmienione, by zaskoczyc widzow; niestety w tym przypadku zmienione na na byle co. W kontekscie watku Snoke-Sidious inne inspiracje ksiązka "Darth Plagueis" by Luceno są też aż nadto widoczne.

@Micheal, przeczytaj te książke (chociaz nie jest ona jakos bardzo porywajaca: duzo gadania i polityki, i wlasciwie bardziej dotyczy ona dojscia do wladzy Palpatine'a niz zycia samego Plageuisa), bo wtedy bedziesz mial szanse spojrzec na RoS z szerszej perspektywy i byc moze Twoj zachwyt tym filmem nieco sie zmniejszy. A może wrecz przeciwnie :)
« Ostatnia zmiana: Wt, 24 Grudzień 2019, 14:16:35 wysłana przez KukiOktopus »

Michael_Korvac

  • Gość
Odp: „Skywalker. Odrodzenie” [SPOILERY]
« Odpowiedź #109 dnia: Śr, 25 Grudzień 2019, 16:23:10 »
Całe to zakonczenie ze Snokiem jest do dupy, bo zrobione w ten sposob tylko po to, aby zaskoczyć widzów, bo Snoke jako żywo miał być zmartwychwstałym D. Plagueisem: te same urazy twarzy i szyi, ta sama postura i wzrost, te same motywacje i imperatyw. Ale poniewaz wszyscy obeznani z tematem fani, jak tylko zobaczyli Snoka, od razu wiedzieli, że to Plagueis, no to oczywiscie nie mogl byc to dluzej Plagueis - decydenci Disneya zdecydowali, ze musi to zostac zmienione, by zaskoczyc widzow; niestety w tym przypadku zmienione na na byle co. W kontekscie watku Snoke-Sidious inne inspiracje ksiązka "Darth Plagueis" by Luceno są też aż nadto widoczne.

@Micheal, przeczytaj te książke (chociaz nie jest ona jakos bardzo porywajaca: duzo gadania i polityki, i wlasciwie bardziej dotyczy ona dojscia do wladzy Palpatine'a niz zycia samego Plageuisa), bo wtedy bedziesz mial szanse spojrzec na RoS z szerszej perspektywy i byc moze Twoj zachwyt tym filmem nieco sie zmniejszy. A może wrecz przeciwnie :)

"Darth Plagueis" od Jamesa Luceno, to pozycja kanoniczna - powieść istotna dla całego Uniwersum Gwiezdnych Wojen, stąd podkreślenie, tym specyficznym słowem, jej wkładu w budowanie kształtu Uniwersum i wizerunku pewnej postaci na przestrzeni całej rozległości multitematycznej Gwiezdnych Wojen. Koniecznością samą w sobie jest przeczytanie tej książki; to ,,niepisany obowiązek", coś na miarę jednego z 10 przekazań fana zakotwiczonego w tematyce Sagi Star Wars, które trzeba spełnić. Po książkę Luceno sięgnę niedługo. Polska wersja "Dartha Plagueisa" od wydawnictwa Amber jest rzadka, ale nie niedostępna; za ,,niecałe" 80-100 zł z przesyłką można ją kupić na Allegro, czy na fanowskiej giełdzie lub w antykwariacie. W styczniu lub lutym 2020 roku, na pewno się w nią zaopatrzę, i od razu, gdy dostanę ją do rąk własnych, przystąpię do lektury. I fakt, ze znanej mi biografii Plagueisa Mądrego, korzystali i to nie raz w scenariuszu do Epizodu IX, Abrams i Terrio - widać to na ekranie. I słusznie "KukiOktopus" zauważasz, tropy wątku Dartha Sidiousa z "The Rise of Skywalker" prowadzą do dziejów Plagueisa, potężnego Sitha, moim zdaniem, zbyt odtrąconego na bok przez fanów i gwiezdnowojennych twórców. Bo Darth Plagueis był dość sprytnym, zaradnym Muunem. Prowadził eksperymenty na midichlorianach zmarłych potężnych w Mocy Jedi (chyba Sithów też), szukając ostatecznej odpowiedzi na nieśmiertelność w Mocy - jeśli się nie mylę: fizyczną i niematerialną, choć to skomplikowane i jedyną drogą, aby rozwiać tą wątpliwość jest przeczytanie powieści Jamesa Luceno.

I tak przechodzimy do sedna sprawy. Imperator z "The Rise of Skywalker", to ten Imperator, który musiał - przynajmniej częściowo - rozwiązać problem nieśmiertelności w Mocy, co zawdzięczałby swojemu mistrzowi Plagueisowi. Potencjał Snoke'a zmarnowano, to samo tyczy się Plagueisa, który w Epizodzie IX, nie ma przeproś, powinien się pojawić!


Bender

  • Gość
Odp: „Skywalker. Odrodzenie” [SPOILERY]
« Odpowiedź #110 dnia: Nd, 29 Grudzień 2019, 11:31:27 »
65 000 i nadal 86%  ;D  żenada

Michael_Korvac

  • Gość
Odp: „Skywalker. Odrodzenie” [SPOILERY]
« Odpowiedź #111 dnia: Nd, 29 Grudzień 2019, 18:52:44 »
Najbardziej tajemnicza, nie do końca zadowalająca rola męska w "Star Wars: Episode IX - The Rise of Skywalker"? Zdecydowanie, na tym polu w produkcji zwycięża angaż generała Enrica Pryde'a - rola kogoś na miarę skopiowania Thrawna,Tarkina i Mary Jade, i wrzucenia tych postaci w skórę jednej osoby, tworząc pana Pryde'a właśnie. Oto słów kilka na temat jego roli i znaczenia w "Epizodzie IX":


Początkowo Enric Pryde, ot taki dziwny antagonista w obrazie kinowym "The Rise of Skywalker", jawił się, pod względem zachowania i osobowości, jako osoba dość podobna do Arihndy Pryce z serialu animowanego "Star Wars: Rebels" i nowokanonicznej powieści Timothy`ego Zahna pt. "Thrawn", którą skończyłem czytać akurat w Wigilię, i którą to ,,bardzo do potęgi entej" polecam. Może to sprawa podobnie brzmiących nazwisk - kto wie - bo Pryce i Pryde, to podobnie władczy, zawistni, skalani szorstką dystynkcją członkowie totalitarnych systemów politycznych Galaktyki. Panna Pryce, wypisz wymaluj, jest niczym prawa ręka Sidiousa, Pryde, który na przestrzeni "Epizodu IX" okazał się dość tajemniczą postacią, służącą Palpatine`owi od bardzo dawna, znającą plany powstania "Ostatecznego Porządku" równie znakomicie, co powracający do żywych dzięki swoim akolitom Imperator. W "The Rise of Skywalker" zaskoczyła mnie skromna, ujęta w krótkich, przypisanych emocjonalnie do charakteru Pryde`a scenach, aranżacja samego Enrica Pryde`a. Podejrzewam, że generał miał wypełnić lukę wątkowo-fabularną produkcji, jakby musiał ,,uzupełnić sobą" część fabuły filmu, aby był on w miarę logicznie poukładany; po prostu, Pryde musiał się w tym obrazie Abramsa pojawić. I sam nie wiem, czy jego ,,jestestwo" na tkance tegoż to filmu ocenić na plus, czy minus. Jeśli pojawi się nowelizacja Epizodu IX, można śmiało założyć, że wątek Pryde`a będzie solidniej uwydatniony, rozwinięty, bardziej przystępny dla czytelnika. Mam spore oczekiwania w stosunku do wydania Blu-Ray, Blu-Ray 4K, czy DVD zwieńczenia Sagi Skywalkerów. Głównie liczę na umieszczenie w tych formach zapisu filmu, w scenach wyciętych z głównego materiału produkcji i ujęciach dodatkowych, ponownie, nieco więcej z wątku Pryde`a i Huxa; ponoć pojawili się oni na Mustafar - na początku "Epizodu IX", gdy Kylo Ren powalał na Ziemię jakieś oddziały humanoidalnych istot. Dwójka ta uczestniczyła w walce u boku Rena, jednak scenę tę wycięto.

Kolejna dziwaczna teoria zazębiona wokół całości wydarzeń z filmu "The Rise od Skywalker", zakłada, że Rey z ,,zadupia Galaktyki, Jakku, jest w ciąży. Potężna Jedi, teraz już z rodu Skywalker, urodzi bliźnięta, co miałoby wynikać z dwóch słońc na Tatooine widocznych w ostatnich ujęciach obrazu. Bliźniaki miałyby trenować razem, w przeciwności do Luka i Lei. Rey musiała być już w ciąży o wiele wcześniej niż np. fabuła "Epizodu IX". Wskazówką do takiego toku myślowego jest scena filmu, gdy Rey umiera, a Ben przywraca ją do życia, kładąc rękę w okolicy brzucha, gdzie usadawia się płód. Wykonując taki ruch Ben ,,teoretycznie" mógłby wyczuć, że jest ona przy nadziei i przywrócić jej potrzebną siłę życiową, Niegdyś Kylo Ren, a teraz Ben Solo, oddał swoje życie; dusza za duszę... Czy dzieci Rey byłyby zrodzone w Mocy? Czy miecze świetlne zakopane na Tatooine, są przeznaczone dla bliźniąt, a Rey zdawała sobie sprawę, że jest w ciąży?


Michael_Korvac

  • Gość
Odp: „Skywalker. Odrodzenie” [SPOILERY]
« Odpowiedź #112 dnia: Śr, 01 Styczeń 2020, 10:00:39 »
Drugi seans "Star Wars: Episode IX - The Rise of Skywalker" już za mną. Tym razem bez widowiskowych efektów i wrażeń ,,że ho ho" z oglądania filmu w formacie IMAX 3D z napisami. Obyło się i bez tego, choć przyznaję, że ,,normalny" ekran kinowy, jak ten z sieci kinowej "Helios" okazał się miałki i płaski jak stół - bez żadnej krzywizny, na dodatek ze słabą jakością powierzchni, na której wyświetla się film, ot takie białe prześcieradło w tym przypadku, nic więcej. Nie wspomnę o tych standardach "Heliosu" - jakości dźwięku oglądanego "Star Wars: Episode IX - The Rise of Skywalker", bo ta, jak na standardy współczesnych technologii przeznaczonych dla sal kinowych, była kiepska. A wracając do seansu, druga projekcja zwieńczenia Sagi Skywalkerów - bez względu na jakość pochłanianego przez moje zmysły filmu - była dla mnie strzałem w dziesiątkę; z każdym kolejnym seansem tego obrazu, mimo jego absolutnie szybkiego tempa opowiadania historii i zrealizowanego montażu, jego treść staje się coraz bardziej wyrazista. Drugie ,,oglądnięcie" Epizodu IX dało przynajmniej jedno konkretne coś do zrozumienia: że mroczny Palpatine, którego widzieliśmy w filmie, to nawet nie fizyczny klon z poświatą duszy Imperatora zachowanej w Mocy. To esencja Ciemnej Strony siły tworzącej i spajającej Galaktykę - jej paradoksalne vis vitalis; to ,,Brat" (serial animowany "Star Wars: The Clone Wars"; sezon 3, odcinki 15-17: Trylogia Mortis) - uosobienie plugawej Ciemności, niby postaciowe jej ludzkie urzeczywistnienie. Bo sama Ciemna Strona Mocy chciwie pragnęła rozstroić galaktyczną równowagę sił, wykorzystać połączenie w Mocy Bena Solo z Rey, aby zawładnąć Galaktyką. To nie była świadomość Palpatine'a, ani nic podobnego, to nie miało z nim nic wspólnego. To coś było zbyt potężne; nie można było stworzyć absolutnej emanacji Ciemnej Strony Mocy w postaci tzw. ,,burzy Mocy", przez kogoś, kto nie wiadomo jak odradzał się przez około 30 lat - na skalę pochłaniającą setki okrętów i myśliwców Ostatecznego Porządku i Ruchu Oporu. To zło wykorzystało fakt wcześniejszej egzystencji Palpatine'a, nawet planując za jego życia inwazję na dobroć i równowagę w Mocy. Cóż, nie wiem jak inaczej to określić - możliwe, że wszystko zaczęło się już za czasów młodego Anakina Skywalkera, a może wcześniej, lub później? Kto wie...

Offline Kadet

Odp: „Skywalker. Odrodzenie” [SPOILERY]
« Odpowiedź #113 dnia: Nd, 12 Styczeń 2020, 21:25:02 »
Pod pewnymi względami Epizod IX przypadł mi do gustu najbardziej z całej trylogii sequeli, choć były w nim także rzeczy, które mi się nie podobały. Nie był tak dołujący i nie miał tak żenującego humoru, jak w „Ostatnim Jedi”, no i nie był tak otwartą zrzyną jak „Przebudzenie Mocy” z „Nowej nadziei”. Technicznie zrobiony moim amatorskim zdaniem całkiem sprawnie, z tym że widać upchnięcie dużej ilości materiału i niestety, jak zauważyli przedmówcy, ciągle pojawiały się te przeklęte ciągoty do podkreślania, że to jest strasznie większe, mocniejsze i w ogóle groźniejsze niż w starych filmach. Jako tłumacz doceniam zwiększoną w końcu rolę C-3PO :) Ale nie mogę im darować, że tak zmarginalizowali R2-D2.

Cieszę się z odejścia od czegoś, co zaobserwowałem w EVIII i niektórych innych źródłach, a co na własny użytek nazywam sobie „manichejską koncepcją Mocy”. W „Ostatnim Jedi” narracja szła w takim kierunku, że Ciemna Strona Mocy jest równie naturalna i potrzebna, co Jasna, a równowaga Mocy oznacza ich współistnienie i wzajemnie samoograniczanie. Może to ze względu na moje ogólne zapatrywania, ale wolę bardziej tradycyjną wersję, gdzie Ciemna Strona to nienaturalne skrzywienie Mocy, a równowaga polega na jej usunięciu.* I chyba do tego wrócono.

Ze słabostek fabularnych szczególnie rzucił mi się w oczy ten „teleport Mocy”, kiedy Ren z odległości kilku planet zrywa Rey naszyjnik i oddaje go jeszcze do analizy… Albo jak Rey podaje miecz świetlny Benowi do innej części tej jamy na Exegol. Niedługo Jedi sami zaczną się teleportować po całej Galaktyce i nie trzeba będzie nawet statków z hiperprędkością. Nie umiem też sobie wytłumaczyć, czemu po wezwaniu na Crait w „Ostatnim Jedi” żywa dusza się nie pokazała, a tutaj wystarczył apel od Landa i puff! zjawia się cała olbrzymia flota gwiezdna. Aż taką charyzmę ma ten Calrissian?

Nie przemawia do mnie też „adopcja” Rey jako nowej Skywalkerówny. Cały film grał przesłaniem „nie liczy się, jacy byli twoi przodkowie, liczy się, co zrobisz ty”. I nagle okazuje się, że żeby być dobrą osobą, nie można nazywać się Palpatine i trzeba obowiązkowo zmienić nazwisko, bo to ono determinuje, kim będę. Poza tym jest to też pewna ujma dla rodziców Rey, no bo jej tato to też był w końcu Palpatine (czy jakiekolwiek nazwisko sobie tam sam przybrał – raczej nie „Skywalker”).

Największym problemem, jaki mam z tym filmem, to jednak fakt, że ściąga i recykluje on na potęgę motywy ze starego EU, zwłaszcza z trylogii „Dark Empire”/ „Mroczne Imperium”. Imperator odrodzony dzięki makabrycznym eksperymentom i potędze Ciemnej Strony? Jest. Powraca do sił na tajnej, przepojonej mrokiem planecie, gdzie buduje olbrzymią flotę, by zaskoczyć z nią Galaktykę? Jest. Główna postać przybywa do niego, aby go zniszczyć, ale ulega jego potędze i dopiero wizyta innej jasnostronnej postaci przywraca ją do zmysłów? Jest. Palpatine chce przenieść swoją esencję w ciało młodszego użytkownika Mocy za pomocą techniki Sithów? Jest. Palpatine rozpętuje olbrzymią burzę Mocy pochłaniającą statki wrogów? Jest. Nawet megadziało planetarne rozwalające cele na odległość było w „Kresie Imperium”, tyle że tam mieli tylko jedno takie. Egmont powinien dodrukować „Mroczne Imperium”, bo wyczuwam, że popyt przez tę sytuację może się zwiększyć.**

To prowadzi mnie do wniosku, że może po prostu te nowe filmy nie są do końca dla mnie. Miałem wcześniej nadzieję, że po pewnym czasie Disney przywróci „Legendy” jako alternatywne uniwersum, ale teraz sądzę raczej, że będzie używał ich jako kopalni pomysłów do nowych filmów, seriali i innych przedsięwzięć. Trochę zmian, trochę marketingu, trochę wabików na „hardkorowych fanów” – jest gotowy konspekt na nowe przygody i kasa płynie. Mniej więcej taka zasada, jak przy przerabianiu różnych opowieści komiksowych Marvela na potrzeby filmów z MCU.

Oczywiście „Gwiezdne wojny” zawsze były filmami komercyjnymi, ale w dzisiejszych czasach ta komercja, wspomagana internetem, portalami społecznościowymi, nowymi mediami itd. itp. osiąga naprawdę przytłaczające rozmiary. A produkt końcowy robi się coraz bardziej plastikowy, z różnymi elementami powtykanymi raczej na siłę nie tyle ze względu na samą opowieść, ale na różne pozafilmowe czy biznesowe względy. Chyba tęsknię do czasów, gdy filmów SW było mniej, a „Zemsta Sithów” miała być zamknięciem sagi – teraz im więcej tego teraz Disney naprodukuje, tym bardziej zainteresowanie będzie się rozwadniać. Hezjod powiedział kiedyś „Połowa lepsza jest niż całość”, i to zaczyna się tu sprawdzać – a ja muszę zacząć się godzić z tym, że nie ma co oczekiwać, że nowe filmy wzbudzą we mnie ten sam dreszcz, co stare. Może też i ja już nie ten, co dawniej...


---------------------------------------------------------
* W pierwszych sześciu Epizodach to chyba w ogóle nie pada termin „Jasna Strona”, tylko po prostu „Moc”.
** A wspominałem, że w starym kanonie Imperator też miał syna, który się zbuntował i uciekł, a jego dziecko szkoliło się w Jasnej Stronie?
« Ostatnia zmiana: Nd, 12 Styczeń 2020, 22:02:17 wysłana przez Kadet »
Proszę o wsparcie i/lub udostępnienie zbiórki dla dziewczynki z guzem mózgu: https://www.siepomaga.pl/lenka-wojnar - PILNE!

Dzięki!

Offline death_bird

Odp: „Skywalker. Odrodzenie” [SPOILERY]
« Odpowiedź #114 dnia: Pn, 13 Styczeń 2020, 00:49:53 »
czemu po wezwaniu na Crait w „Ostatnim Jedi” żywa dusza się nie pokazała, a tutaj wystarczył apel od Landa i puff! zjawia się cała olbrzymia flota gwiezdna. Aż taką charyzmę ma ten Calrissian?

A to prosta sprawa przecież: Lando zawsze był obrotny, umiał się zakręcić, w karty zagrać, to i owo skombinować, to i pewnie mnóstwo luda wisiało mu przysługi. ;)
No i jak widać zebrało się przez te wszystkie lata na całkiem sporą zbieraninę.  8)
"Właśnie załatwiliśmy Avengers i to bez kiwnięcia palcem".

Michael_Korvac

  • Gość
Odp: „Skywalker. Odrodzenie” [SPOILERY]
« Odpowiedź #115 dnia: Pn, 13 Styczeń 2020, 10:47:36 »
Słuchy idą, oj idą, że ,,dawno, dawno temu w Galaktyce", Wszechświecie zdominowanym przez ,,wpływy" disneyowsko-lucasfilmowe, mogłoby dojść do kontynuacji głównych Epizodów filmowych z Kanonu Gwiezdnych Wojen. Dostalibyśmy Epizody X-XII, gdyż, jak jakaś odrębność w społeczności fanów galaktycznego Uniwersum sądzi wskazywałoby na to wiele wątków rozpoczętych, a nie dokończonych w "The Rise of Skywalker". Exegol, Darth Plagueis, Świat między Światami, duch Bena Solo i pewnie Ahsoki Tano, Kanana Jarrusa również, które mogłyby kiedyś powrócić do jakiejś cielesnej formy jak sam Palpatine, o ile to był on w Epizodzie IX; sama planeta Exegol jest przesiąknięta mistyką: starożytną magią i Ciemną Stroną Mocy - pozwalającą, i na tym należy się skupić: na powrót istot do życia. To wszystko brzmi ciekawie, lecz sam nie wiem, jak i czy w ogóle, takowym spekulacjom zaufać. Czy jest to teoria warta pierdnięcia kosmicznego ślimaka? Kto wie; po prostu, gdyby postanowiono realizować kolejne części Sagi Skywalker-Solo w gwiezdnowojennym Uniwersum, nie chciałbym jako jego miłośnik doświadczyć hipotetycznej reinkarnacji Bena Solo: samoistnej bądź wywołanej przez, nie daj Boże, przechodzącą na Ciemną Stronę Mocy Rey.

P. S. Znając ,,prostotę" życia, wszystko to, co w Epizodzie IX Star Wars nie było klarowne, znajdziemy w przewodniku ilustrowanym do filmu... Disneyowskie rekiny biznesu. 8)

Michael_Korvac

  • Gość
Odp: „Skywalker. Odrodzenie” [SPOILERY]
« Odpowiedź #116 dnia: Pt, 17 Styczeń 2020, 13:00:30 »
Pora rozruszać ów wątek tematyczny, toż to zastój niemożebny!

Aco sądzicie o Zorii Bliss, istotnej pobocznej bohaterki Epizodu IX Star Wars? Czy nie przypomina Wam kogoś z galaktycznego, mitycznego świata Gwiezdnych Wojen?

Zorii Bliss, to ,,wypisz wymaluj" Mara Jade, która jak wiemy w Kanonie Legend, po [spoiler]wykonaniu ostatniego rozkazu wtłoczonego do jej umysłu przez Imperatora, czyli zabicia Luka Skywalkera - w tym przypadku, na szczęście był to jego klon - dołączyła do Nowej Republiki, i przy boku Lei oraz Skywalkera rozpoczęła walkę z niesprawiedliwością i złem całej Galaktyki. W. przypadku filmowego Epizodu IX Star Wars, Zorii mogłaby być Marą Jade, która w jakiś sposób uwolniła się z więzów kontroli Palpatine`a, lecz uciekła od odpowiedzialności i poczucia winy, zaszywając się w jakimś zadupiu Galaktyki, na planecie Kijimi.

Równie intrygująco, ba, zaiste, mrocznie intrygująco prezentowały się w "The Rise of Skywalker" tłumy akolitów Imperatora - o ile faktycznie było to odradzające się fizyczne i duchowe jego jestestwo, które widzieliśmy w filmie. Akolici ci, scaleni ze sobą przez ślepą, mroczną siłę Ciemnej Strony Mocy, wyglądem przypominali zlany w jeden byt nieskończony, archaiczny mrok. Moim zdaniem były to dusze sławnych, niegdyś znakomitych mrocznych Lordów Sithów, uwięzionych w fizycznych ciałach, może tymczasowych klonach... Kto wie, co się za tym kryje, kto wie...

Bender

  • Gość
Odp: „Skywalker. Odrodzenie” [SPOILERY]
« Odpowiedź #117 dnia: Pt, 17 Styczeń 2020, 13:23:33 »
Zazdroszczę entuzjazmu, mnie nie obchodziła ani Zorii ani akolici... :|  Po kilku tygodniach ledwo co pamiętam ten film, a SW Visual Dicitonary nawet jeszcze nie otworzyłem, bo zapomniałem...

Michael_Korvac

  • Gość
Odp: „Skywalker. Odrodzenie” [SPOILERY]
« Odpowiedź #118 dnia: Pt, 17 Styczeń 2020, 22:58:31 »
Zazdroszczę entuzjazmu, mnie nie obchodziła ani Zorii ani akolici... :|  Po kilku tygodniach ledwo co pamiętam ten film, a SW Visual Dicitonary nawet jeszcze nie otworzyłem, bo zapomniałem...

A ja podziwiam Bender twoje niepodziwianie "The Rise of Skywalker" i niefascynowanie się tym wieńczącym 42-letnią Sagę Skywalkerów, w całym ogromnym świecie Star Wars, filmem. Jako zanurzonemu w eterze galaktycznych wojaży geekowi, zależy mi dość znacząco na przyszłości Kinowego Uniwersum "Gwiezdnych Wojen. Obawiam się o kolejną generację filmów Star Wars - kontynuujących Sagę Skywalkerów lub związanych z jakąś epoką w dziejach Galaktyki, np. Erą Starej Republiki z Kanonu Legend obejmujących wszystkie formy gwiezdnowojennych informacji i treści obecnych w Uniwersum. Bo jak na razie wiadomo - a właściwie to nic nie wiadomo - obecnie "Gwiezdne Wojny" znane całemu fandomowi egzystują tylko i wyłącznie, jako seriale: "Star Wars: Resistance', ostatni sezon "Star Wars: The Clone Wars" i "The Mandalorian", oraz produkcje w procesie realizacji: serialowy "Kenobi" i zapewne jakieś inne ,,nie wiadomo co" i animacje. I weź tu siedź spokojnie...


Nieważne czy to fake, czy prawdziwe zdjęcie; wygląda na normalną fotografię, bo jest to dość zblurowane, niewyraźne zdjęcie. Zresztą ważniejsze jest to kto i z czym widnieje na zdjęciu, ot taki miły akcent dla fanów świata Star Wars, jakby godzący Disney'a i Lucasfilm Ltd.  ;D


Offline Cringer

Odp: „Skywalker. Odrodzenie” [SPOILERY]
« Odpowiedź #119 dnia: So, 18 Styczeń 2020, 12:21:58 »
A czym tu się fascynować? Film jest gniotem i najlepiej to o nim zapomnieć. Film też niczego nie wieńczy. Starwarsy będą dalej powstawać ba nawet cały czas mamy seriale o których wspomniałeś. A to że matketingowcy Disneya stwierdzili że podepną sobie zakończenie Skywalkerowej sagi aby uratować sprzedaż filmu nie powinno nikogo ruszać. I tak za kilka lat bedzie nowa saga z tymi samymi ludkami. Znając też  oryginalność Disneya to i Imperator wróci. Karuzela będzie kręcić się dalej.