Tam to musieliby do obsady dołączyć Mia Khalifa i Ronald McDonald, aby Amerykanie poszli tłumnie na film, w którym nie pociągają za spust co dwie minuty.

Nie żeby coś, ale tam jest paru mocno znanych ludzi z widowisk bardziej blockbusterowych co naprawdę dużo zarobiły. Thanos, Aquaman, Poe Dameron i dziewczyna Spidera-mana, także tego... Po prostu widownia nie lubi science fiction stawiającego na jakieś mocniejsze naukowe, filozoficzne wątki z prawdziwego zdarzenia, tylko wybiera zamiast tego Star Wars.
Tutaj bym szukał przyczyny. Najlepiej zarabiająca seria tego typu to był Matrix i myślę, że to nie jest szczyt ile ten gatunek może wyciągnąć z kin. Ewentualnie właśnie najnowszy film z tego świata podbije poprzeczkę ale w obecnych realiach to marne na to szanse.
Poza tym z Diuny mimo wszystko da się wyrzeźbić coś co ludziom będzie przywodzić na myśl Grę o Tron- tak wiem, strasznie teraz spłycam świat Herberta, ale na potrzebę tej rozmowy i szukania w filmie aspektów, które podbiją sprzedaż.
Już nie przesadzajmy, że to jest świat pokroju "filmu o faceci w łódce" cytując "Chłopaki nie płaczą"