Zakazany Port
Od dziesięciu lat nie spotkałem się z takim komiksem, rzadko kiedy po lekturze brakuje mi słów aby odpowiednio ubrać swoje odczucia. Przepięknie narysowany komiks, z pewnością wyróżniający się na tle innych. Mięciutka, delikatna kreska. Powiewna niczym firanka przy porannym wietrzyku. Momentami niezwykle precyzyjna, w innych skupiająca się na detalach, pojedynczych elementach. Podobnie jest z tłem, raz odzwierciedla miejsce akcji, by za moment skupić się na uczuciach bohaterów, a resztę pozostawić pustą.
Problem z moją oceną zaczyna się przy scenariuszu, w połowie tomu istnieje wysokie ryzyko przejrzenia głównej intrygi. Jeden z bohaterów, znacząco zmienia swoje zachowanie (w nieco wątpliwy i naiwny sposób). Delikatnie pisząc od czapy, przez co z jednej strony jesteśmy mega zaskoczeni, z drugiej odnosimy wrażenie iż jesteśmy blisko rozwiązania supła. Przyznaję że towarzyszyło mi w tym momencie rozczarowanie.
Literacko komiks stoi na niewyobrażalnie wysokim poziomie. Niektóre cząstki powieści bardziej przypominają lekturę wierszy, niż historii obrazkowej. Jest tego nadspodziewanie dużo, a Zakazany Port nie należy przecież do najcieńszych tomików. Dzięki temu jesteśmy świadkami nawiązania głębokiej relacji pomiędzy głównymi bohaterami. I jest to rzecz niezwykła.
Opowieść o miłości.
Próba odnalezienia siebie w rzeczywistości.
Odkrywanie świata.
To klucze Zakazanego Portu, walk i pojedynków jest tu stosunkowo niewiele. Czy mi to przeszkadzało? Absolutnie nie !
Wracając do początku, mam pewien problem z oceną. Z jednej strony miałem przyjemność poznać jeden z być może najbardziej wyjątkowych albumów w życiu, z drugiej odnoszę wrażenie graniczące z pewnością że można było delikatnie inaczej poprowadzić los głównego antagonisty i zdecydowanie opóźnić jego drugie oblicze.
Starając się jednak być uczciwym wobec siebie i Was, gorąco polecam forumowiczom, którzy tego komiksu jeszcze nie czytali (póki jeszcze jest). 8/10