Dorwałem kiedyś po taniości komplet “Konkwistadora” tego samego duetu, 4 tomy, może przez dwa i pół dałem radę przebrnąć, słabizna. Krucjaty nie pamiętam czy czytałem, mogłem sprawdzać pierwszy tom i nic nie zostało w głowie. Akurat czytam Łupieżców Imperiów, tu już Dufaux bardziej się przyłożył, generyczny frankofon, ale da się czytać (dość mechaniczne tłumaczenie nie pomaga). Najbardziej pozytywnie Dufaux zaskoczył mnie ostatnio kiedy w zeszłym roku dorzuciłem do jakiegoś zamówienia dawno wydany tomik Jessiki Blandy, akurat trzeci - sensacyjno-obyczajowa fabuła zamknięta w jednym albumie, klimat w stylu niektórych Jeremiahow (najbliżej do Broni w wodzie), no i tam Dufaux miał lepszego tłumacza (Birek).
A najwyżej z jego fabuł cenię niezmiennie Murenę, ciekawe kto puści integrale.