Nie kupujesz wszystkiego superhero, bo tego wychodzi tyle, że po prostu się nie da. Natomiast niezależnie od tego, które postacie wybierasz, fabuła jest zawsze taka sama. Dlatego się nabijam z twojej krytyki fantasy, podczas gdy robisz dokładnie to samo, co fani fantasy.
No wiesz, podobnie jak Death_bird wyżej tłumaczyłem ci, że jednak jest zupełnie inaczej. Ani ja, ani chyba nikt inny nie kupuje jak leci generycznego tasiemca sh tylko dlatego, że jest superbohater i jest superzłoczyńca. Nie robi tak NIKT kogo znam. Mam wyselekcjonowane tytuły, które różnią się zasadniczo. Wspominając ulubione sh bez problemu potrafię wskazać o czym są i co je wyróżnia. Podoba mi się konkretnie Azyl Arkham nie dlatego, że tam są superzłoczyńcy, tylko dlatego, że ma genialne rysunki McKeana. Podobają mi się konkretnie Strażnicy nie dlatego, że to coś generycznego o jakichś superbohaterach, tylko dlatego, że to drobiazgowa, wybitnie poprowadzona opowieść ukazująca przenikliwość Moore'a. A Światy Akwilonu podobają się bo... bo to generyczne fantasy z jakimiś elfami i jakimiś krasnoludami.
W przypadku Światów Akwilonu po prostu są serie Elfy, Krasnoludy, itd. Przykładowa grafika wygląda jak wygenerowana od szablonu przez SI. A ludzie okazują się zachwyceni, że coś takiego pojawiło się na rynku.
Ten argument, że na rynku brakowało bardziej tolkienowskiego podgatunku niby jest ok, ale nie do końca mnie przekonuje. U Tolkiena mamy wyrazistych bohaterów zapadających w pamięć. Tam mamy zaplanowaną konkretną wielką historię. Każdy bez wahania powie, że to o dramatycznej wyprawie do Mordoru niepozornego Frodo, o walce ze słabościami, którym uległ Gollum, o tym jak zło potrafi przeniknąć każdego niczym oko Saurona. Chyba nikt po przeczytaniu nie stwierdzi, że to coś tam o jakichś elfach i krasnoludach. Tymczasem ze Światem Akwilonu tak właśnie jest - ile osób się na forum zachwycało pojawieniem się tych serii Akwilonu tak dokładnie tyle samo nie potrafiło napisać nic ciekawego o którejkolwiek konkretnej postaci czy fabule. Nic, zero. Argument na obronę sprowadza się jedynie do tego, że inni też czytają jakieś swoje generyczne serie. I to też jest symptomatyczne.