Ale to jest dobry komiks! I jeszcze ta okładka!
Długo się zastanawiałem nad tym, czy wziąć limitkę, czy jednak może regular i miałem szczęście, bo już znikneła limitka na gildia.pl i pojawiła się znów na chwilę, gdy już było wiadomo, że regular to aż tak ładnie się nie prezentuje jak na grafikach promocyjnych... (ten kolor taki przygaszony...)
Anyway...
Sam komiks to bardzo spójna opowieść, gdzie osią poszczególnych historyjek rozgrywających się na przestrzeni lat, jest zegarek kieszonkowy. I za każdym razem czekałem na tę chwilę: kiedy ten zegarek wypłynie w danej historii.
Komiks zaczyna się i zamyka historią dziejącą się w 1938 r. Taka klamra spinająca całość. Pomysł może nie jest nowy, ale tu bardzo fajnie tworzy ramy dla poszczególnych historii. Najkrótsza opowieść ma 2 plansze, a mogłaby być ona dłuższa.
Co my tam w tym komiksie znajdziemy? A dam w spoiler, bo może ktoś się zaraz obrazi, że za dużo napisałe. Więc:
W opisie trochę prawdy jest

Mord, krew, walka o ziemię, Indianie mordują białych, biali mordują Indian, biali zabijają się nawzajem (i to nie tylko na wojnie), spiski, knucia, rasizm względem (dziś się pisze) Afroamerykan, czy też konflikt (h)Amerykanie kontra Meksykanie, ale jest też miłość: między kobietą, a mężczyzną, między matką, a jej dzieckiem, mamy też cud nowego życia. Mamy także historie o honorze, spełnianiu marzeń dziecięcych (ale w wyniku
nieszczęścia innej osoby). No po prostu dawno mi się tak przyjemni komiksu nie czytało. Oby więcej tak trafiających do mnie pozycji ukazywało się na polskim rynku komiksowym!
Co do warstwy wizualnej, to choć tworzą ją różni autorzy, to nie zakłócało to odbiór (czy to przez kreskę, czy przez zastosowaną kolorystykę) i bardzo płynnie przechodzi się między historiami. No, jedna z historii ciut graficznie odstaje od "jednorodności" innych opowieści, ale też się bardzo fajnie ją oglądało.
Jak dla mnie: bardzo dobra lektura!