Ja się generalnie zgadzam z tym, że fajnie byłoby gdyby komiksy były wydawane bez większych wad. Natomiast o ile szanuję zdanie innych osób, to naprawdę komiksy jednak służą głównie do czytania. Dlatego przeszkadzają mi wady mające wpływ na lekturę, które mnie z niej wręcz wyrywają, jak na przykład gwiazdorskie tłumaczenie, brak korekty, pikseloza i inne takie. Ale kompletnie nie zauważyłem tych krzywizn w albumach wydawnictwa Lost in Time. Wymieniłem tylko jeden album - ten artbook Toppiego, który miał źle ucięty blok i rysunki były niepełne. A tak, to ja nie mam uwag do tego wydawnictwa, super że są. Jesienny katalog to mokry sen frankofońskiego komiksiarza. No, może jedna uwaga jest...te powiększone formaty są niepotrzebne, A4 jest ok. Tym bardziej, że często bardziej szczegółowo rysowane komiksy są w A4 i wyglądają super, a jakieś bardziej generycznie rysowane frankofony, dodatkowo często cienkie, są w powiększonym. Niech sobie ten Toppi jest w tych dużych, ale już Tango, Anne Bonny czy Wilusa niekoniecznie. Potem taka Wilczyca z Karaibów kosztuje 75 zł za 72 strony i Sknerus McKwacz w mojej głowie przekonuje, żeby odpuścić.

Jeśli miałbym się czepiać Lostów, Kultury czy Mandioki za jakość wydania, to już chyba wszystkich.
