Stanowisko Rady Językowej jest z listopada 2019 r. (czyli zdaje się, że najnowsze), moim zdaniem, czy nam się podoba czy nie, powinno być podstawą? Stopień wojskowy jest odpowiednikiem stanowiska cywilnego, nie widzę powodu, żeby językowo miałby być traktowany inaczej. O kwestiach tego, że coś jest zapisane w ustawie czy regulaminie, odniosłem się w kontekście ustawy o lekarzach.
Druga opinia z poradni jest z grudnia 2019 r., więc gdybyśmy mieli przyjmować kryterium chronologii, to ona jest najnowsza.
RJP opisuje tylko zjawiska, odnosi się do sytuacji ogólnej i nie jest ściśle preskryptywiczna - skoro istnieją takie grupy jak służby mundurowe, gdzie dbałość o zgodność z regulaminem jest bardzo istotna i formalna nazwa stopnia to np. "kapitan" i dla kobiety, i dla mężczyzny - i tak stoi w dokumentach; skoro taki jest uzus i powszechnie przyjęta praktyka, jak to pisał ktoś, kto przytaczał wypowiedź swojej koleżanki z policji nt. "kapitanki" - to celowe odchodzenie od tego uważałbym za dziwne. Szkoda, że nie ma danych od kobiet z takich sił, które mówią, czy im to przeszkadza, czy nie - dałem tylko anegdotycznie ten artykuł o opinii Niemek z tamtejszej armii.
Jeśli taka zmiana wyewoluuje naturalnie, to OK, ale wygląda na to, że na razie nie jest to faktem i takie formy nie są używane powszechnie. A język użyty w tłumaczeniu w tym wypadku powinien IMHO brzmieć właśnie naturalnie i odzwierciedlać to, jak się mówi (teraz i w czasie akcji komiksu) - jeśli policjantka w kontekście formalnym albo choćby w otoczeniu z lat 80. przedstawia się jako "aspirantka Joanna Kowalska", to dla mnie trochę taki zgrzyt jak nazwanie sędziów przysięgłych "ławnikami" albo oskarżonego "pozwanym".
Przy czym zaznaczam, że ja naprawdę nie jestem kobietom w mundurach wróg, życzę im jak najlepiej i sprzeciwiam się ich dyskryminacji, ale tak osobiście wydaje mi się, że to, czy mówią do nich "poruczniczko" czy "pani porucznik" to chyba nie jest największy problem, z jakim się w tych służbach mundurowych borykają.