Nigdy nikogo nie posądzałem o złe intencje. Uważam po prostu, że w biznesie, jak i w życiu, powinniśmy wymagać od siebie więcej, nawet gdyby inni od nas nie wymagali.
Zdarzało mi się i tutaj palić opony nad korektą, polszczyzną, czy brakiem polskich czcionek na okładkach, ale patrz, ostatnio jakoś ciszej tutaj na ten temat? O czym to świadczy? Tylko o tym, że można. Tylko o tym.
W przypadku, do którego tutaj nawiązałem mieliśmy klasyczne "shit in" (od wydawcy do drukarni) i "shit out" (od drukarni do wydawcy i klienta). Jeśli od Ciebie nie wychodzi to pierwsze, a ostatnio nie wychodzi, to jakość końcowa idzie w górę, nawet jeśli wciąż pozostaje wiele do zrobienia.