Przeczytałem Człowieka Cyngla I to była udana lektura. Trochę melancholijna, bo podczas czytania miało się wrażenie obcowania z trochę innym sposobem naracji i prowadzenia akcji. Przypominającym czasy minione i prostsze, kiedy nie trzeba było wstawiać tokenów postaci i rozbudowywać ich, ważąc by kogoś przy tym nie obrazić. Niniejszy tom to po prostu akcja w staroszkolnym stylu, która klimatem wciąga na przeszło 300 stron. Jest bezkompromisowo, jest brutalnie, oba wieczory podczas weekendu dzięki lekturze szybciej mi zleciały. Warstwa graficzna też jest staroszkolna, ma swój charakter, w niektórych momentach można zawiesić oko na całostronicowych ilustracjach lub docenić płynność akcji. Choć rysownik siadł mi bardziej w dylogii o Sędzi Anderson, jednak tu też może się podobać.
Polecam fanom akcyjniaków z minionej epoki.