Solo - Legatus
Oscar Martin ciągnie trochę swoją serię za uszy, od rewelacyjnego Świata Kanibali, poprzez dobrych Ocalałych z chaosu do przeciętnego Legatusa. Zaczynam się obawiać co będzie dalej. Nadal jest to dobra rozrywka, jednakże apetyt miałem zdecydowanie większy. Szczególnie zawiodłem się na fabule, ta jest dosyć prosta i mało wymagająca. Szczególnie blado wypada moment zmontowania ekipy, pojawiają się i znikają zanim czytelnik na dobre pozna każdego z nich. Są jakby niezbędnym elementem do przeprowadzenia fabuły, aczkolwiek ich rola jest totalnie zmarginalizowana. Motywacje bohaterów są mało przekonywujące, a twist fabularny ze zdradą banalny do przewidzenia.
Oscar Martin to jeden z twórców,których z chęcią widziałbym kiedyś na jakimś festiwalu. Talent nieprzeciętny, jestem ogromnym fanem tego w jaki sposób wykreował ten przedziwny świat. Graficznie mógłbym podziwiać niektóre kadry długimi chwilami, sama okładka limitowanej edycji to moja topka jeżeli chodzi o ostatnie lata. Sama grafika, bez tytułów, zbędnych napisów. To się chwali, oby kolejne były podobne. DC już dawno wprowadziło takie warianty. Oko może się wtedy skupić na czystym talencie autora i nie jest rozpraszane niepotrzebnymi elementami. Za to serdeczne podziękowania dla Wydawnictwa.
Moja ocena to takie 6/10 . Raczej spodoba się fanom serii, innych może nie przekonać. Lepiej dołożyć kilka dyszek i kupić pierwszy tom.