Ale to chociaż tytułowałbym swoich pracowników odpowiednio... ja wiem... żeby ich docenić? Czemu Vision więc nie figuruje jako "redakcja i korekta"? A figurujesz Ty, który nie wiesz, co się dzieje z tekstem... Bo na pewno wiesz, czym jest redakcja i korekta :-|
EDIT: Kurcze, przecież też redaguję książki, bo to kocham, a bezpośrednie wspieranie autorów i omawianie z nimi każdego zdania, by było najwłaściwsze, to moje ziszczone marzenie. Czemu wychodzi, że wydawca najbardziej kocha projekty, przy których ktoś sam wszystko zrobi i nie trzeba się będzie martwić o należyte wynagrodzenie. Przecież to koniec końców wydawca na tym zarabia, te albumy swoje kosztują, a to nie jest wolontariat czy organizacja non-profit. Szanuję, że ktoś nie robi czegoś dla pieniędzy, ale zachwyt wydawcy, że w porównaniu do innych wydawnictw, które płacą pasjonatom za każdą rzecz, on ma pasjonatów, którzy robią robią wszystko, bo chcą, i nie interesuje go to... brzmi źle.
Nie mam nawet takiego problemu z tym zjawiskiem, branża stojąca na pasji to chwała i przekleństwo, ale Twój zachwyt monetyzowania czyjegoś - jak to napisałeś, "takiego visiona" - siedzenia po nocach coś we mnie tknął.
My, tłumacze, redaktorzy, korektorzy, nie robimy rzeczy, bo ktoś nam kazał. Jasne, redagowałem największe superbohaterskie gówna dla kasy, ale wciąż dawałem z siebie wszystko, robiłem researche, interesowałem się, omawiałem wszystko z tłumaczami i takie tam. I gdzieś w tym zawodowstwie balansowanie między pasją a przyjmowaniem zleceń na gówna jest konieczne... ale to nasza decyzja. Freelance. Nie robimy rzeczy, bo ktoś nam kazał.
Nie wiem, czy wydawca, który korzysta z komfortu, że zamiast organizować zespół redakcyjny (książki powstają w zespołach, dzięki temu są lepsze), ma "takiego visiona", powinien tak się nad tym rozpływać. Bo potem "taki vision" robi błędy. Bo jak jest sam, to co ma nie robić, i szanowny komikspec jedzie po takim jak po łysej kobyle. A kto wie, gdyby znaleźć mu pomoc, to i mniej byłoby błędów, i autorzy, których kochasz, mieliby lepsze polskie wydania. Nawet jeśli Visionowi to odpowiada... wciąż, zachwyt wydawcy, że w jego świecie nie trzeba pilnować jakości książki, gdy ci pracujący na tę jakość dostają po dupie, brzmi źle.