Co więcej, uważam, że to bardzo dobrze, że wznawiają Incala i to w różnych formatach i konfiguracjach.
Przynajmniej może skończy się psychoza (której czasem i sam ulegam) pt. o boże to limitowane wydanie, na pewno będzie ostatnie, muszę to mieć!, nie załapałem się, zapłącę 4x więcej na allegro....
Nie. Będzie następne, pewnie jeszcze lepsze. Calm the fuck down.
To chyba zdrowsze podejście.