OokamiG
Nie przepadam za komiksami ze scenariuszami Eda Brubakera. W tym segmencie zdecydowanie wolę Aarona czy Azzarello.
Mam dokładnie tak samo... Chociaż za każdym razem daję Brubakerowi szansę licząc na to, że może wreszcie trafię na coś porządnego sygnowane jego nazwiskiem, ale im więcej jego komiksów czytam, tym doznaję większego rozczarowania. A Zabij... Taa... Dotrwałem do końca, ale bardzo żałuję straconego czasu, bo to po prostu słaby komiks jest, udający coś wielkiego i odkrywczego.
Z Brubakerem mam ten problem, że w każdym jego komiksie drażni mnie płytka narracja próbująca brzmieć jak solidna literatura. Za każdym razem odnoszę wrażenie, że głos narratora to ten sam głos, niezależnie czy będzie to Coward, czy słabiutka Velvet. Jeden ton, jeden głos, jedno biadolenie... I jeszcze te szkolne błędy, kiedy narrator dubluje to, co przekazują rysunki...
Dla porównania tego co to znaczy nadawać postaciom indywidualny głos, proponuję poczytać 100 Naboi czy Skalp (skoro jesteśmy przy Azzarello i Aaronie). W obu tych komiksach każda postać, niezależnie czy pierwszo, czy drugoplanowa, jest rozróżnialna, jest inna, myśli i działa inaczej. I to czuć. Od razu.