Wczoraj dostałem paczkę z komiksami NSC i od razu z drapieżną agresywnością rzuciłem się na
Mity Cthulu. Jakież to wydanie jest piękne: twarda matowa okładka, gruby papier, a w środki cudowne kadry Brescii
. Jest to moja pierwsza styczność z tym graficznym wizjonerem, ale tak spodobały mi się jego prace, że zdecydowanie muszę zaopatrzyć się w Mort Cindera.
Proza Lovecrafta na razie leży na półce i szeroko się do mnie uśmiecha, ale już w przyszłym roku znajdę na nią czas, a później polecę po kolei: Mity Cthulu, Neonomicon i Providence