Zasadniczo to tego się spodziewałem i w sumie to dostałem, głupiej rozpierduchy z masą strzelaniny, wybuchów i latających członków, takie jest wydany Bodycount przez NSC. Nie jest to komiks dla fanów Żółwi, bo sam Raphael jest tu postacią totalnie drugoplanową i równie dobrze mogłoby go w tym komiksie nie być, ale sam Casey Jones na okładce komiksu, pewnie by nie przyciągnął czytelników. Zresztą cała historia nie ma znaczenia dla kanonu Żółwi. Szkoda, że NSC zaczyna przygodę z Żółwiami właśnie od tego tytułu. Tylko dla fanów Bisleya i może Lobo, ale z dużo słabszymi tekstami.