Jeszcze jedna na luzie refleksja...
Wiecie czego na początku najbardziej mi brakło w tym nowym wydaniu?
.
.
.
.
Żółtego koloru. Serio. Wydanie z PRLu tak mi się wdrukowało na oczy, że miałem odruch, jakby czegoś brakowało, jakby żółć była integralną częścią utworu, elementem jego palety kolorystycznej. Nie wiem czy to się przestawiło tak do końca, ale tak samo miałem z Olbrzymem z Cardiff.