To jest kolekcjonerstwo albo zbieractwo, czyli jedna z forum kompulsji. Nie chcę tutaj się bawić w psychologizowanie i negatywne ocenianie ludzi o takim samym hobby co ja, nie jestem psychologiem i nie mam takich komeptenecji i przypuszczam, że granica jest tutaj bardzo płynna.
Jednak po części postów stwierdzam ogromną przepaść między wydatkami na komiksy a realnym ich konsumowaniem.
Imo zdecydowanie mądrzejsza strategia to jednak to co wcześniej pisałem, regularne nadrabianie a potem kupowanie. Myślę, że nawet na naszym niezbyt potężnym w nakłady rynku to nie jest aż tak ryzykowna strategia, dużo pozycji sprzed roku do 3 lat jest nadal dostępna na rynku, chociaż wiadomo, że im dalej od premiery to tym bliżej wyprzedania z rynku.
Nie wspomnę o wznowieniach co bardziej popularnych pozycji pokroju Sandmana.
Każdy robi jak chce, ale ja bym się jednak źle czuł z tak ogromnymi zaległościami fizycznymi na półkach. W momencie, w którym moje zaległości fizyczne do przeczytania przekroczyły ponad 70 i ogromne połacie komiksów jakie wyznaczyłem sobie do czytania korzystając z usług cyfrowych stwierdziłem, że to pierdziele i zaczynam ogarniać hobby bardziej systematycznie, na spokojniej a potem przyjdą zakupy jak odgarnę się z tych zaległości w jakiś większy sposób.