"Arab Przyszłości" nie jest sarkastyczny i nie "jedzie" po Arabach tak, jak robią to koledzy z alt-rightu czy innego ruchu identytarystów. Autor dokładnie opisuje to, co zapamiętał, w tym smaki i zapachy, bez żadnej poprawności politycznej. Nie jest to naiwna laurka, jak np. "Bar Starego Francuza", w którym życie w brudnej wsi w czarnej Afryce jest lepsze od życia w bloku w Paryżu. Autor "Araba" opisuje dokładnie jacy byli Arabowie, z którymi się stykał w państwach arabskich i jakie było życie za Assada i Kaddafiego. A że był to syf i ciemnota, to tak jest w komiksie. Jest to więc szczere i uczciwe jechanie po kulturze i społeczeństwie Arabów z Syrii i Libii. Nie są to prymitywne wyzwiska w stylu europejskiej prawicy. Nie jest to jednak też nostalgia. Gość się cieszy, że już tam nie mieszka.