Nie udało się, bo w 2015 byłem za mało doświadczony kolekcyjnie i nie zorientowany w wielkim popycie na te albumy. Mojego Asterixa Legionistę i Kleopatrę od Hachette którego kupiłem w ramach testu, potem sprzedałem po 80 zł sztuka. Zakładam że Lucky Luke też mógłby tak dobrze pójść. Gdybym to wiedział, wykupiłbym cały Lublin w którym wtedy mieszkałem i posłał w Polskę. Tak jak to zrobiłem 2 lata później z Conanem.
Zakładając, że to rzeczywiście mogłoby mieć jakikolwiek wpływ... to wtedy dostalibyśmy to uboższe wydanie od Hachette, a Egmont prawdopodobnie nie wydałby obecnego z większą liczbą dodatków. Taka korzyść by to była?
Ja np. zbieram ten Kaczogród, ale że wydanie całości zajmie aż 7 lat do końca 2025 roku, to jest jakieś nieporozumienie. Z Lucky Lukiem to samo.
Nieporozumienie? Bazyliszku, brzmisz, jakbyś zupełnie nie znał rynku komiksowego. Jeszcze parę lat temu pomysł, że wydawnictwo komiksowe (nie kolekcyjne) wyda w Polsce w dystrybucji książkowej serię, która będzie składała się z trzydziestu grubych tomów w twardej oprawie, i doprowadzi ją od początku do końca w nieco ponad siedem lat, wydawał się czymś z kategorii
science fiction. Szczerze mówiąc, uważam wydanie Barksa w takim tempie za spore osiągnięcie krajowego przemysłu wydawniczego (choć może nie jestem obiektywny). Jeśli nie liczymy serii mangowych (które są jednak w innym standardzie publikacji), to chyba tylko "Fistaszki zebrane" mogą się z tym równać - o ile czegoś nie przeoczyłem. Chętnie poznam też Wasze opinie na ten temat, drodzy współforumowicze. Jakie są Waszym zdaniem najbardziej ambitne wydawniczo serie w Polsce?
Dla porównania: w USA kolekcja Barksa idzie w tempie dwóch tomów na rok. Dwa razy wolniej niż u nas. Zaczęła się w 2011 r. i końca jeszcze nie widać. A do tego u nas, dzięki szybkiemu wydawaniu, udało się wydać tomy z komiksami, których teraz Disney w Ameryce już nie przepuszcza.
Przypomnę jeszcze, że jakiś czas temu (moim zdaniem niesłusznie, ale tak jak pisałem - nie jestem tu obiektywny) pisałeś, że tomy "Kaczogrodu" nie są należycie przeglądane ani poprawiane. Teraz z kolei chcesz, żeby były wydawane jeszcze szybciej. Czy to się jakby trochę nie wyklucza, że każdy tom miałby wymagać jeszcze więcej pracy, ale mimo tego być publikowany szybciej niż dotychczas?