Wolę komiks kosztujący 160 zł - przeceniony w różnych dyskontach w zależności od rabatu do 107 czy 98 zł kupić w księgarni za 100 zł jako jego ceną okładkową.
Motylu, super że masz piękne marzenia, ale wprowadzjąc pewne zmiany (czy nawet tylko dyskutując o nich) trzeba się liczyć z konsekwencjami. I warto przewidywać wszystkie konsekwencje, nie tylko te które będa dla nas pozytywne.
Gdyby wprowadzili ustawowo jednolitą cenę książki, to album kosztujący obecnie okładkowo 160 zł po zmianie kosztowałby 160 zł. A po jakimś czasie od wprowadzenia ustawy kolejny tom tej serii (jeśli założymy optymistycznie że wydawca nie splajtuje i nie zrezygnuje z jej wydawania) będzie kosztować nie 160 zł, tylko 180 (bo sprzedaż spadnie, a jak sprzedaż spadnie, to trzeba będzie zmniejszyć nakład i koszty jednostkowe wzrosną, więc trzeba będzie podnieść cenę).
Spadek cen okładkowych to mit, taki jak "wystarczy nie kraść" albo "jak zrobimy brexit, to problemy same się rozwiążą". Brzmi pięknie, ale to nierealne. Było to już zresztą wałkowane na forum wielokrotnie.
"Wystarczy nie kraść" zostało wcielone w życie i okazuje się, że ci którzy najgłośniej krzyczeli, że wystarczy nie kraść, teraz kradną najwięcej. Wielu z tych co najbardziej nawoływali do brexitu, teraz najbardziej skarży się na jego efekty. No więc pytanie, czy chciałbyś się w taki sam sposób boleśnie przekonać, że po wprowadzeniu jednolitych cen one nie spadną?
Rynek by się przy tym oczyścił od komiksowego szrotu pokroju tych wszystkich niepotrzebnych tytułów masowo produkowanych przez np. Scream. Wydawca dbałby bardziej o klienta i wybierał wartościowe tytuły, a nie wszystko jak leci.
Czy spadłaby liczba wydawanego szrotu? Myślę, że tak. Czy spadłaby liczba wydawanych wartościowych pozycji? Jeszcze bardziej. Wydawca zadbałby o to, żeby nie splajtować i ograniczył wydawane tytuły do tych najbardziej rentownych. Stawiam dolary przeciwko orzechom, że nie byłyby to te najbardziej wartościowe (choć to oczywiście rzecz gustu).