Nazywanie kogoś cebulakiem bo zawiera umowę ze sklepem na warunkach przez sklep podyktowanych (cena, dostępne formy dostawy - przecież o tym decyduje właśnie sklep) to nieporozumienie.
Ja w ten sposób słów Lou nie odebrałem. Natomiast już nazwanie kogoś cebulakiem ze względu na jego oczekiwanie bezpłatnej przesyłki, pancernego pakowania i dostawy najlepiej dnia następnego po złożeniu zamówienia, o czym napisałem ja, jest już jak najbardziej zasadne. Plus jeszcze za kilka rzeczy, o których sam piszesz.
Tutaj akurat fajnie, że działąją jakieś systemy oceny jakości, tak jak na ceneo, allegro itp.
Szkoda tylko, że działają wyłącznie jednostronnie. Mnie najbardziej Allegro podpadło gdy zrezygnowali z możliwości wystawienia komentarza kupującemu. To jednak nieco racjonalizowało obopólne relacje. A teraz cebulaki mogą bezkarnie wystawiać niepochlebne komentarze za najdrobniejsze nawet, często wyimaginowane przewinienia. Nie jest to sprawiedliwe.
Najgorsze akurat w handlu książkami, komiksami jest to, że nie jest regulowany handel książkami używanymi (przynajmniej ja nie dobrnąłem do takich regulacji). Ktoś sobie może kupić książkę/komiks, przeczytać i odesłać w ramach rezygnacji z umowy. To jest dla mnie cebulactwo i wierzę, że takich ludzi znajdzie się na pęczki. Z chęcią powystawiałbym kilka komiksów, które nie przypadły mi do gustu ale tego nie robię właśnie w obawie przed ciąganiem się później z takimi cwaniakami. Zresztą to samo tyczy się nowych książek, nie zafoliowanych.
Są jeszcze większe przypadki cebulactwa - znam kobiety, które np. przed jakąś imprezą kupują sobie drogą sukienkę, zakładają ją na imprezę, potem czyszczą, żeby nie było śladów używania i zwracają w ramach 14 dni na odstąpienie od umowy (lub czasu wydłużonego przez dany sklep). Robią to z premedytacją i nie widzą w tym nic niestosownego.
Nie bardzo natomiast rozumiem co masz na myśli o obawie przed zwrotami. Przecież jeśli sprzedajesz jako osoba prywatna, nie masz obowiązku przyjęcia zwrotu.
CO? Co Ty chłopie bazgrasz, wiesz jaka jest konkrencja na rynku? Wygrywa ten co oferuje lepsze wszystko (czas dostawy, rabaty, dostępność itd). I nie mówię tu tylko o naszym światku (gdzie czasami jak czytam ze ubity róg, potem zobaczę zdjecię i ludzie dostaja migotania przedsionków, a ja bym nawet nie wzruszył ramionami na to ale coż ich wybór) ale o wszystkich dziedzinach. Tak sie składa że studiowąlem (i pracuję) w logistyce, teraz każdy kładzie nacisk na pozyskanie klienta każdym mozliwym sposobem. I nie żadna Unia ani prawo tylko chęć zyskania klientów dyktuje warunki.
Nic nie zrozumiałeś z tego, co napisałem. Czym innym jest przecież konkurowanie o uznanie klienta, a czym innym przepisy konsumenckie, których przedsiębiorcy handlujący w internecie muszą przestrzegać, a klienci ich nadużywają.