Ostatnio mało się wypowiadam, czytam jednak te "afery" (SL, Gildia) i do dodania mam niewiele. Za to kilka obserwacji, jakie bez ww. afer nie byłyby tak oczywiste, a sprowadzają się w zasadzie do...
Co jest priorytetem w tym wszystkim (dla osób na forum): zakładam że komiksy, możliwość ich czytania/zbierania. Uogólniając - żeby przeczytać wydawca komiks musi wydać a sprzedawca sprzedać, ale wciąż sednem są komiksy, tymczasem w ww. aferach komiksy bywają tylko tłem, a najważniejszy staje się sklep lub wydawca. Jak widać np. wyżej @OokamiG zdroworozsądkowo wskazał na prawidłowość, która nie wiem czy dla wszystkich była oczywista - Gildia była/jest przecież jedną z najdroższych księgarni internetowych oferujących komiksy. Gdyby nie zepsuli sklepu to przyzwyczajeni kupujący nie szukaliby alternatyw - a do takiego szukania zachęcam, bo jak nie ten sklep to inny. Tak samo z wydawcami, ale to nie w tym wątku.
Myślę jeszcze o "lojalności" wobec wydawcy czy nawet sprzedawcy, bo takie odczucia widzę niektórzy mogą mieć - nie wiem czy powinniśmy tą lojalnością (lub jej brakiem) obarczać siebie (ani siebie nawzajem), jako klientów, ani obecnie, ani dawniej (kiedy faktycznie były rodzinne firmy itp.). Hipotetycznym przykładem rzemieślnik w małej mieścinie, szewc przypuśćmy, dopóki klienci mają potrzebę korzystania to szewc ma z czego żyć - nie twórzmy potrzeby z samej chęci pomocy rzemieślnikowi to raz, dwa że jeśli naprzeciw otworzy się drugi szewc z niższymi cenami, to ten nowy przedsiębiorca mógłby być oskarżony o nieetyczne działanie, nie klienci, którzy chcą aby usługa wykonana została taniej (i/lub lepiej, jeśli np. pierwszego szewca dotknie choroba upośledzająca jego umiejętności). Nie jest to analogia 1:1, bo ani sprzedaż komiksów nie jest lokalna, ani nie prowadzą jej (w większości) osoby jakoś w same komiksy zaangażowane. Zmierzałem raczej do tego, może się nie zgodzicie, że w relacji klienta ze sklepem czy wydawcą jeden drugiemu nie jest nic winny, niby z tej lojalności mogą być obopólne korzyści, ale nie jest ona niezbędna gdy istnieje potrzeba dostępu do danego dobra.
To taka myśl bardzo ogólna, a o samej Gildii obecnie - pewnie zmienili bo "przestarzały" system nie zachęcał nowych klientów, a to jak działa rynek nie sprzyja stabilizacji (tu np. mniej-więcej stała działalność ze stałą bazą klientów). Może też ta nowa platforma pozwala na łatwiejsze dołączenie tzw. mydła i powidła do oferty. A może, sugerując się innymi wnioskami - pracownicy sklepu się zmieniają i łatwiej te zmiany przyjmuje (zarówno system jak i nowe osoby) system bardziej aktualny/uniwersalny (może też z obsługą zewnętrzną, albo przygotowania do podziału na logistykę sprzedaży i działanie sklepu niezależnie...?)...