Z wątku o OLX, w skrócie @perek82 jako sprzedający został albo oszukany (przez kupującego), albo potraktowany po prostu źle w tamtym serwisie, więc zrezygnował z korzystania z OLX i napisał dwa słowa o przejściu do Allegro Lokalnie, wklejam niżej bo tu odpowiedni wątek:
Przesiadłem się na allegro lokalnie i takie moje pierwsze spostrzeżenia:
- apka jest dość prosta, wystawienie czegoś jest w sumie bardzo zbliżone do OLX (zawsze mordowałem się w tej podstawowej apce allegro na WOŚP).
- sprzedający musi zapłacić prowizję (7,9% w kategorii komiksy), rozliczenie miesięczne (chyba); na OLX była opłata serwisowa, którą płacił kupujący
- środki po sprzedaży od razu ma się na koncie, nie trzeba czekać, nie trzeba nawet wysłać (w sensie, że przed wysłaniem już są środki, a nie że można nie wysyłać
)
- jest informacja, że sprzedający nie musi przyjąć zwrotu (nie jest sklepem)
- jeśli ma się wykupionego smarta, to 6 przesyłek kwartalnie można wysłać w ramach tego programu (jeśli ktoś kupi u mnie za min. 45 zł, to wysyłkę ma za darmo). Poza tym jest jeszcze opcja do wykupienia smarta wysyłkowego na większą liczbę przesyłek - działa to tak, że jak się człowiek zgodzi, to kupujący widzi ofertę ze smartem, a sprzedający dopłaca 5 zł do każdej wysyłki ponad powyższy limit
- jest bardzo dużo metod wysyłki; ja ograniczam się do paczkomatów (zresztą ten smart chyba też wymusza taką formę); w ramach smarta wielkość paczki nie ma znaczenia (są darmowe), można wysyłać bez drukowania etykiety, wysyłki przechodzą do apki inpost (nie ma tego irytującego menadżera paczek)
Udało mi się sprzedać 1 rzecz i korzystając z powyższych warunków smarta sprzedałem kapkę drożej (nawet po odliczeniu prowizji) a kupujący zapłacił kapkę mniej niż by to wyszło na OLX. No ale to są różnice rzędu kilku złociszy.
Jeśli wierzyć podawanym statystykom, to na allegro lokalnie mam kilka razy więcej wyświetleń (nie korzystam z żadnych opcji promowania). I tak jak na OLX widać, ile osób polubiło ofertę. Jest też czat do rozmów.
Z mojego punktu widzenia przesiadka była bezbolesna. Korzystanie z apki jest dość intuicyjne, wysyłka też. Ciekawa opcja z tym smartem w allegro. Ale trzeba zaznaczyć, że tu kupujący nie ma chyba większych praw. Nie wiem, jak allegro załatwia jakieś spory, ale gdybym chciał kupić coś droższego od jakiegoś iksińskiego, to bym się chwilę zastanowił.
Dodam tylko, że na Allegro tak samo jak na OLX sprzedający jest na straconej pozycji w przypadku różnych sytuacji, ale generalnie Allegro, też w zależności od przypadków itp., bardziej dba o swoją markę, jeśli sprzedający nie ma historii "negatywnej" to Allegro weźmie np. na siebie jakieś koszty aby sprzedający i kupujący byli zadowoleni. Także w kwestii różnych "krzywych" akcji jest lepiej niż na OLX (co nie znaczy że jest dobrze), po prostu przesiew jest ogromny ze względu na, w ogólności, weryfikację (np. trzeba przelew zrobić żeby aktywować konto = dane osoby Allegro ma - drobny oszust wpadnie bo nie ma "słupa" [a nawet jakby miał to nie wykorzystywałby do drobnych oszustw] itd.). Też pewnego rodzaju warstwę bezpieczeństwa zapewnia kontakt za pośrednictwem serwisu (każdy ma osobną pośredniczącą skrzynkę @allegromail.pl), a tam filtry wszystko usuwają jak leci (co w moim mniemaniu jest wadą, nie zaletą [np. linki ze zdjęciami jak wysłać, normalne adresy mailowe, propozycje zakupu bez horrendalnych prowizji itp.], ale dla obawiających się o bezpieczeństwo pewnie jest odwrotnie).
Jeśli chodzi o Lokalnie to ogłoszenia są widoczne w głównym Allegro, więc to jest ogromny plus dla widoczności, ale osobiście kiedy Lokalnie wchodziło wolałem zapłacić 2x większą prowizję niż przystawać na regulamin Lokalnie, serwisu który jednocześnie pośredniczy, a przy tym unika wszelkiej odpowiedzialności - od tego było OLX (wcześniej tablica.pl) całkowicie bez opłat.
To co w różnych tematach odnośnie "nowych" przepisów (sprzedaż ilościowa/wielkościowa zgłaszana do US) to myślałem że od dawna działa, w każdym razie nieraz widzę podnoszone głosy odnośnie platform "nieregulowanych", może właśnie te przepisy doprowadzą do powstania i spopularyzowania takiej jaką był OLX wiele lat temu(?). Taką mam przynajmniej nadzieję, bo OLX stało się dawnym Allegro i nic (sensownego) nie ma na miejsce starego OLX od lat (ale o tym nieraz pisałem).
Był też inny temat w ostatnich tygodniach, mianowicie Egmontowy "limitowany" slipcase - ludzie pozamawiali, sklepy zamówienia przyjmowały, ale jak przyszło do realizacji to slipcasów było znacznie mniej niż zamówień. Problem - sklep przyjmując zamówienie zawarł umowę kupna-sprzedaży, jeśli klient nie zrezygnuje to sklep musi umowę zrealizować, tyle że jw. nie może, bo towaru nie ma. Jak pisaliśmy w innym wątku - UOKiK i sąd, ale realnie nikt sam o takie coś do sądu nie pójdzie, ale sklep też nie może tak sobie "anulować" wszystkim, bo wtedy pozew zbiorowy jest zupełnie inną skalą, kara z UOKiK bez problemu itp.. Dlatego sklep stara się "udobruchać" kupujących, widać było w ww. przypadku że decyzja o rabacie (sprzedaży w tej samej cenie komiksów droższych [bo pakiet w slipcasie kosztował mniej niż bez]) przyjęta została pozytywnie przez wielu.
Temat jest o Allegro, więc konkludując do czego zmierzam - jakiś czas temu kupowałem coś z oficjalnego sklepu Allegro, była to oferta najtańsza, generalnie sporo taniej niż inne oferty. Okazało się, że "wyjątkowa sytuacja" i towaru nie ma, decyzja jaką podjęli jednocześnie nie powinna być w ten sposób podjęta, ale klient (ja) był z niej zadowolony, więc po co ma się kłócić...:

Sklep niejako narzucił rezygnację z zamówienia oferując "rabat" (do wykorzystania w całym serwisie, niezależnie od sklepu), rabat był na tyle korzystny, że ostateczna kwota jaką zapłaciłem za "konkurencyjną" ofertę była niższa niż ta za pierwotne niezrealizowane zamówienie - na co więc miałbym narzekać?
Pomijając zgodność z przepisami, uważam że taka metoda jest w jakimś stopniu "uczciwa" - sklep popełnia błąd i bierze na siebie jakąś odpowiedzialność, podczas gdy większość sklepów w ten sam sposób formułuje sam zwrot środków do klienta.
Przy okazji - wiem że są osoby, które nie widziałyby w tym nawet błędu sklepu (jak ze slipcasem - błąd był Egmontu, nie sklepów które oferowały produkt), więc pewnie i tak to nie trafi, ale na logikę - oferując i przyjmując zamówienia na towar jakiego się nie posiada trzeba się liczyć z ryzykiem, że towar może w ogóle nie dotrzeć. Nie byłem "księgarnią" więc nie wiem, ale również na logikę - jeśli np. księgarnie złożyły zamówienia w takim Egmoncie a towaru nie dostały, to przewidziane mogą być konsekwencje z tego tytułu (np. przez straty w rezygnacjach z zamówień przez klientów księgarni itp.), także nie tylko klient końcowy jest stratny, jak i nie tylko jeden podmiot w łańcuchu (księgarnia, sklep, wydawca...) popełnia błąd...