Najogledniej mowiac, problem ze splątaniem kwantowym jest taki, że jest wysoce niestabilne. W ogole uklad kwantowy (ze splataniem czy bez) jest podatny na wszelkiego rodzaju zaburzenia wprowadzane przez otoczenie - proces okreslany jako dekoherencja, w wyniku ktorej w szczegolnosci splatanie sie rozplatuje, i w ogole kwantowe stany ukladu traca swoja "kwantowosc" jak w wyniku pomiaru - nastepuje redukcja funkcji falowej. Na przyklad kubity, z ktorych kazdy jest w superpozycji 2 stanow kwantowych |0> i |1> (a wlasnie superpozycja stanow, obok splatania, jest tym, co stanowi o sile komputera kwantowego):
a|0> + b|1>,
gdzie a i b l. zespolone, staja sie "normalnymi" bitami |0> albo |1> z prawdopodobienstwami, odpowiednio |a|^2 i |b|^2.
Podsumowujac, dekoherencja niszczy pozadana "kwantowosc" ukladu kwantowego, a zeby dokonac teleportacji kwantowej trzeba od siebie te splatane przekazniki informacji kwantowej odsunac od siebie na jakas odleglosc i im bardziej sie odsuwa od siebie, tym wieksze prawdopodobienstwo zaburzenia (dekoherencji) ukladu kwantowego przez otoczenie.
W teorii wyglada wszystko pieknie, w podrecznikowych przykladach teleportacji kwantowej opowiada sie historyjki o Alice i Bobie znajdujacych na przeciwleglych krancach galaktyki, ale w praktyce wszystko sie sypie nawet na malych odleglosciach w wyniku niepozadanych interakcji ukl. kwantowego z otoczeniem. To wlasnie dekoherencja jest podstawowym problem w stworzeniu komputera kwantowego.