Wizyta w Empiku i dwie płytki z promocji wpadły.
Rust in Peace planowałem ostatnio kupić na Allegro, ale jak zaczałem przeglądać to zamówiłem 10 innych CD a
Megadetha już nie, bo stwierdziłem, że ten 11 CD to już będzie przesada
Kiss pewnie pójdzie do samochodu, fajna składanka za 24 zeta żal było nie wziąć. Wszystkie największe hity są, szkoda tylko, że część kawałków w wersjach "live" (płyty koncertowe uwielbiam, ale taki miszmasz raz studyjna wersja, raz live to już nie).
W oczekiwaniu na
Kreatora jeszcze zamówiony na premierę nowy
Decapitated. Choć single nie do końca do mnie trafiły to dałem szasnę (ale przesłuchać jeszcze nie miałem czasu).