Tak samo jak z kinem. Na Avengersów walą tłumy, a na seansie ambitnego, niszowego filmu z Islandii siedzi 5 osób na krzyż.
Swoją drogą, kiedyś wpadły mi w oko wyniki ankiety, gdzie duża część ankietowanych przyznała się, że w którymś tam roku nie przeczytała... nic (książki, komiksu, artykułu w prasie lub na portalu internetowym), a wiedzę o świecie czerpie z youtube'a oraz memów internetowych.
Podobno około 10% studentów w PL to wtórni analfabeci...
Czym jest czytanie dla mnie, czy to komiks, literatura popularna, reportaż bądź biografia?
Czytanie to specyficzny akt, ot intrygujący oczyszczający jak katharsis mechanizm, który pobudza wyobraźnię, uczy, i nie jest tylko zapełnieniem sobie wolnego czasu jakimiś minutami czy godzinami lektury. Czytanie jest podróżą, która pobudza zmysły; jest projekcją, swoistym filmem rozgrywanym w naszym umyśle. Doświadczanie ulubionej powieści, komiksu, artykułu czy powiastki pozwala nam wcielić się w swojego ulubionego bohatera - wyobrazić sobie wszystko to, co go otacza itp. Czytanie tworzy z nas kreatorów wyobraźni. Nie wyobrażam sobie ,,nie czytania"; dla mnie jest to błędem, który przez zaprogramowany algorytm trzeba usunąć, czyli... czytać.
Nowy ranking wprost.
Z działu fantastyki więc pewnie to co najwiecej osób interesuje mamy 3 osoby
1. Sapkowski
2. Pilipiuk
3. Piekara
Z literatury cięższej Tokarczuk po otrzyzmaniu Nobla zaczęła kręcić sprzedaż;)
https://www.wprost.pl/tygodnik/10274294/kto-jest-najlepiej-zarabiajacym-polskim-pisarzem-nowy-ranking-wprost.html
,,Efekt Tokarczuk", to tzw. "efekt noblowski". Nie wiem, czy ten trend obowiązuje tylko w Polsce, ale otrzymanie Nagrody Nobla przez polską pisarkę spowodowało w inteligencji naszego Narodu - a mówię tylko o danej części Polaków, nie dotyczy to wszystkich - masowe pragnienie kupienia i doświadczenia wszystkich pozycji literackich, za które nasza rodaczka dostała Nobla. Bo przecież nie ma ,,innej literatury", na horyzoncie, gdy w księgarniach jest tyle książek Tokarczuk. Choćbyśmy nie mieli rozeznania w twórczości pisarki, nie rozumieli dyskusji, które ona w nich prowadzi, to i tak musimy jej książkę mieć; nie jedną, a dwie lub może nawet trzy. Nie wiadomo, czy ,,efekt noblowski" przyjąć do swej i społecznej świadkomości, jako zjawisko normalne. A może świadczy to o jakimś niezrozumieniu? Bo, po co zaopatrywać się w książki kogoś kto otrzymał Nobla, i te książki potem czytać i postawić sobie na ulubionej półeczce, jeśli tej literatury się nie rozumie. W Polsce ,,efekt Tokarczuk" jest dla mnie fenomenem, o skalę bardziej abstrakcyjnym zjawiskiem niżeli popularność Remigiusza Mroza (Czy Mróza?Jak się odmienia jego nazwisko?).