Korzystając z krótkiego urlopu wziąłem się za czyszczenie półek wstydu z książkami:
dokończyłem 2. tom
Archipelagu Gułag - nie będę nikogo namawiał bo strasznie ciężkie do przebrnięcia. Został jeden tom i nie wiem kiedy się odważę. Coś z pogranicza reportażu, pamiętnika, powieści, biografii. Tylko dla bardzo napalonych. Przygnębiający zapis zezwierzęcenia, jakie nastąpiło w ZSRR w latach 18-56. Aż trudno czasami to ogarnąć ile milionów ludzi przewinęło się przez te wszystkie obozy i ile z nich umarło gdzieś w lesie.
Zacząłem Prowadź swój pług przez kości umarłych. Leżało na półce żony. Jestem w połowie i książka ma swój klimat odludzia, zimy, deszczu. Następni Bieguni są w kolejce.
Ostatnio przeczytałem kilka sportowych biografii i ogólnie jestem rozczarowany, ale po kolei:
Ronnie O'Sullivan - geniusz przy stole snookerowym, w życiu straszny nudziarz. Z książki przebija się obraz człowieka, który ma zdecydowanie za dużo czasu i ewidentnie sobie z tym nie radzi. Lekarstwem okazało się bieganie. I tyle. Streściłem książkę. Ech, lepiej było nie czytać.
Peter Sagan - trzykrotny mistrz świata w kolarstwie. Oprócz opisu wybranych wyścigów serwuje się nam opowieści o narzeczonej, mieszkaniu w Monte Carlo itd. Trochę zabrakło mi takiej kolarskiej kuchni. Bo historie rodzinne jakoś nie wciągają.
Ray Allen - okazał się być człowiekiem trochę bezbarwnym. Nawet ta jego kariera (bardzo okazała przecież i z mistrzostwami i niesamowitym rzutem przeciw San Antonio w finałach) czasami jakby trochę przypadkowo się układała. Do zapomnienia książka.
John Stockton - nudziarz na parkiecie ale myślałem, że ktoś kto grał 20 lat w NBA, zawsze miał jedną fryzurę i zawsze w przyciasnych gatkach z lat 80-tych może kryje w sobie hulakę:) Szanowałem go za twardość, nieustępliwość, ale trudno było im kibicować. Książka zupełnie rozczarowuje. W najciekawszych fragmentach mnóstwo błędów (jak można nie pamiętać dokładnie finałów z 97 i 98 roku? Przecież nigdy bliżej mistrzostwa nie był?). Szóstka dzieci i jedna żona to się ceni, ale książki dobrej nie czyni.
Peter Crouch - piłkarz niezły, nietypowy bo bardzo wysoki i chudy, ale potrafił zaskakiwać umiejętnościami. I jak się okazało kryjący w sobie mnóstwo humoru i dystansu do siebie. Czyta się to w jeden wieczór i niemal co chwila wybucha śmiechem. Mnóstwo dygresji i wspominek o kolegach z boiska i własnych wtopach.
Na półce mam też książki o Jordadnie i Bryancie pisane przez Rolanda Lazenby'ego. To zdecydowanie wyższa półka, zarówno postaci jak i autora. Książki pozostawiają człowieka trochę odartego z iluzji. To byli bohaterowie dzieciństwa, wtedy wydawało się, że idole dla milionów dzieciaków. Rzeczywistość była jednak zupełnie inna. Oczywiście, nie wszystko zaskakuje (w końcu trudności ich charakterów są już legendarne) ale skala ich pasji i terror jaki wprowadzali porażają. To są opasłe tomiszcza, więc można znaleźć wiele aspektów ich życia i kariery, te z koszykówką w tle i poza nią. Na pewno nie są to laurki. Ale też człowiek kończy książki i dochodzi do wniosku, że ich wielkość wynikała między innymi z tych negatywnych cech. Długo by można o tym mówić. Polecam każdemu, kto jarał się NBA w latach 90-tych i trochę później.
https://bonito.pl/autor/roland+lazenby/0Dwie części autobiografii Alexa Fergusona - to dla kibica Utd niezła gratka. Kończy się te książki i człowiek, który jara się piłką od 30 lat, co weekend patrzy na wyniki, tabele itd., czuje że jego wiedza jest pyłkiem. Alex siedzi w piłce od 60 lat. Ilość graczy, których wychował, widział, oceniał jest niesamowita.
2 książki tego samego autora (Micheal Cox) dot. rozwoju taktyki w futbolu w ostatnich 20-30 latach. Fajnie opisane, prostym językiem.
https://bonito.pl/autor/michael+cox/0Połączenie piłki i procesów ekonomicznych / społecznych. Próba odpowiedzi na pytanie, co jest kluczem do sukcesów i dlaczego nie talent czy ciężka praca (to też, ale często nie wystarcza). Ciekawe połączenie piłki i analizy danych statystycznych, ekonometrii zupełnie z piłką niezwiązanych.
https://bonito.pl/k-1649990-futbonomia