Wygrzebałem ostatnio kolejną staroć, którą kiedyś dawno temu czytałem. "Piekielne wizje" to komiks wydany w 2003 roku nakładem wydawnictwa Mandragora. Album składa się z 15 opowiadań grozy opartych na tekstach poczytnego autora horrorów Grahama Mastertona, które na formę scenariuszy komiksowych przekuł Michał Gałek, a zilustrowało 15 rodzimych rysowników - po jednym na każdą historię. Muszę przyznać, że kompletnie zapomniałem, że mam ten komiks, ale wspomnienia z nim związane miałem całkiem pozytywne, więc pomyślałem, że sobie odświeżę i może akurat będzie fajny dodatek do aktualnej kolekcji.
Wspomnienia jednak padły w konfrontacji z rzeczywistością. Od komiksu aż bije po oczach amatorszczyzną. Scenariusze są słabiutkie - narracja jest prowadzona fatalnie, bohaterowie zachowują się irracjonalnie, mnóstwo tu kiczu, taniej erotyki, słabych dialogów i durnych sytuacji, a wszystko oczywiście pisane absolutnie na poważnie. Opowiadania są króciutkie i o żadnym budowaniu klimatu czy pogłębieniu postaci nie ma mowy, po lekturze mam wrażenie, że więcej bym wyciągnął z tych historii, gdybym po prostu poszukał streszczeń oryginalnych tekstów. Najgorzej wypadają momenty, kiedy twórcy silą się na jakąś głębie ("Obecność aniołów" czy "Żal"), a próby te wypadają kuriozalnie i są przytłaczane przez skrótowość i fabularne głupoty. Nie pomaga tez strona graficzna, tu jest różnie, jednak w znaczącej większości najwyżej średnio. Rysownicy podobnie jak scenarzysta mają problem z prowadzeniem fabuły i momentami ciężko się połapać, który kadr następuje po którym, albo który dymek akurat powinniśmy czytać. Wydawca chyba też dostosował się poziomem i poskąpił na korektę, bo jak na tak krótką publikację, to pełno tu błędów interpunkcyjnych, pominiętych słów, itp. Całej lekturze towarzyszy uczucie taniości i amatorstwa, zresztą scenarzysta chyba potwierdza w posłowiu, że nie miał wtedy zbyt dużego doświadczenia w swojej robocie, a patrząc na styl, którym jest napisany ten tekst, nie dziwi mnie poziom samych scenariuszy. Gdybym miał przyrównać do czegoś "Piekielne wizje", powiedziałbym, że są jak taki stary, badziewny horror nakręcony za grosze, ale nie taki, w którym wynika z tego jego siła i po czasie stał się klasykiem, a raczej taki, który skończył jako dodatek dorzucany do różnych gazetek za grosze, jak to swego czasu było popularne.
Być może ktoś kiedyś postanowi to wznowić, bo sam Masterton jest u nas bardzo popularny, ale jak dla mnie szkoda czasu na zapoznawanie się z tym albumem. Oczywiście można wskazać jakieś plusy - np. rysunki Truścińskiego nieźle wypadają (chociaż główny bohater opowiadania, które zilustrował jest kompletnym debilem), a i kilka historii odebrałem całkiem pozytywnie ("Skarabeusz z Jajouki", "Piekielni sąsiedzi" czy "Korzeń wszelkiego zła" - tu nawet pokuszono się o przełamanie czwartej ściany i ładne podsumowanie w ostatnim kadrze - "gówno"), ale jako całość dużo temu brakuje i jak dla mnie nie przeszło kontroli jakości.