Zwróćcie jednak uwagę, że nie mieli żadnych przesłanek za tym, że na planecie może działać nienaturalna siła o wrogim nastawieniu.
Chyba nie masz racji - w końcu poprzedni statek zaginął, co jednak może sugerować jakieś niebezpieczeństwo. Natomiast oczywiście nie mogli wiedzieć jakiego rodzaju jest to niebezpieczeństwo.
Komunikacja z Ziemią to z kolei jednak dalej kwestia szybkości światła, stąd autonomia działania całego zespołu bez konsultowania się z Ziemią.
Chyba we wszystkich utworach sf istnieje jakaś forma komunikacji szybsza, niż zawiezienie samemu kartki do adresata. Można wysłać jakąś transmisję - nawet jeśli dotrze na Ziemię po długim czasie, lepsze to niż nic. Nie wiem, nie chcę wchodzić w buty autora. Po prostu wydaje mi się, że podejście "albo zbiorę komplet informacji i zawiozę je w chwale, albo zginę i nie przekażę żadnej informacji" jest bardzo nierozważne.
Mam wrażenie, że chyba niektórzy w ogóle nie zrozumieli o czym jest ta opowieść. Wytłumaczę: o starciu człowieka z maszyną.
Wyobraź sobie, jednak zrozumiałem o czym jest powieść.
Co ciekawe, jestem przekonany, że charakter powieści nie wpływa na decyzje bohaterów. Inaczej mówiąc - sytuacja, w której kapitan zastanawia się czy wysłać na zwiad człowieka, czy drona, po czym podejmuje decyzję, że wyśle człowieka, bo przecież powieść jest o starciu człowieka z maszyną, jest według mnie bardzo mało prawdopodobna.
To o czym piszę i o czym sobie rozmawiamy to jak zmienił się sposób postępowania w utworach sf. Twierdzę, że we współczesnym filmie czy powieści kapitan zapewne wprowadziłby statek na orbitę, wysłał na zwiad drony, które zlokalizowałyby poszukiwany okręt, następnie wysłałby mały zwiad, a dopiero później podjął decyzję o ewentualnym lądowaniu całego okrętu (choć nie wiem, czy w literaturze sf nie jest tak, że duże statki międzyplanetarne nigdy nie lądują na powierzchni, pozostają w kosmosie, a do lądowania używają mniejsze promy itp). Bohaterowie powieści podejmują inne decyzje i to właśnie mnie interesuje, o tym piszę.
Piszesz, że wysyłanie drona zamiast ludzi byłoby bezcelowe, bo maszyna by sobie z nimi poradziła, ale zauważ łaskawie, że kapitan podejmując decyzję co wysłać nie wie nic o tej maszynie i nie zna jej możliwości. Ciężko więc, żeby brał pod uwagę z czym sobie poradzi, a z czym nie.
Zresztą, z ludźmi maszyna razi sobie równie łatwo.