Lektura pierwszego tomu nowego wydania Akiry za mną.
Nowe wydanie oceniam na plus. Porównując z poprzednim, rzeczywiście rzuca się w oczy poprawa użytego liternictwa.
Mamy wreszcie szansę poznać oryginalne kompozycje kadrów autora. W większości przypadków nie odczułem wielkiego dysonansu między starym czy nowym układem. Miejscami na plus dla nowych (oryginalnych) kompozycji za bliższą zgodność z tym, co można by nazwać górnolotnie uniwersalnymi zasadami kompozycji.
Co ciekawe, niektóre pojedyncze kadry nie są odwrócone, zostawiono je w starym wydaniu w poprawnej wersji.
Tłumaczenie. Z tym jak zwykle mam kłopot. Lekko na plus dla nowego. Wulgaryzmy, jak pisał kolega Amsterdream, pasują idealnie, nie ma przegięcia. W starym wydaniu rzeczywiście wypadają zabawnie te złagodzenia, które tam stosowano. Przy Alicie miałem większe poczucie niedopasowania.
Jest trochę rozjazdów w sensie wypowiedzi (to mnie jak zawsze i wkurza i bawi jednocześnie). Dla przykładu, w starym mamy "zabrali nam motory i przyszliśmy z buta", w nowym "zabrali ci motor, że przyszedłeś z laczka?" Zawsze mnie ciekawi, jak daleko może zapuścić się tłumacz w oddawaniu oryginalnej treści...
Stare wydanie chyba wypada nieco bardziej luzacko, jeśli chodzi o ten buńczuczny styl Kanedy, ale tylko miejscami. Kaneda w starym "kiedy wsiadasz na mój motor, stajesz się moja", w nowym: "wsiadaj i zostaw to mnie".
Tom przyjemnie leży w ręku, zaskakuje swoją lekkością. Nie mam żadnych negatywnych uwag co do zastosowanych przy wydruku materiałów, sklejona okładka w ogóle nie boli.
Polecam każdemu, kto chciałby albo spróbować japońskiego komiksu, albo waha się, czy nadrobić klasykę.
No i w komiksie mamy Igrzyska planowane na 2020. I tak samo są postawione pod znakiem zapytania. Nieźle to Pan Otomo wywróżył