"Eden: To Jest Nieskończony Świat" to jedna z mang - ba, komiksów - formacyjnych mojej młodości. Zacząłem to zbierać, gdy byłem w 2 kl. gimnazjum, a skończyłem w 2 kl. liceum (i na zakończeniu się popłakałem). Do zakończenia 18 tomu puściłem sobie taki soundtrack:
. Polecam, zwiększa emocje. Ogólnie gdy kupowałem nowy tom, to czytałem wszystkie poprzednie, żeby się nie pogubić w wątkach. W połowie serii jest "reset" - wątki z pierwszej połowy są kończone, i zaczynają się nowe, a akcja przenosi się do Australii. Kupując komiksy z drugiej połowy, czytałem od początku tylko tę drugą połowę.
Zdobycie całości nie było proste. Gdy zaczynałem, kilka tomów było już wydanych, ale musiałem je zdobywać. Pamiętam eksplorowanie Empików w różnych miastach w poszukiwaniu... A drugiego tomu całkiem nie było, ale udało mi się go dorwać na Allegro (mój pierwszy zakup na Allegro) za bardzo dużą cenę - chyba 40 zł.
(i w gratisie zalaminowana kartka z jakiegoś yaoi)
Przez prawie dekadę uważałem Eden za najlepszy komiks, jaki w życiu czytałem. Obecnie aż tak entuzjastyczny nie jestem, ale to wciąż kawał dobrej lektury. Bardzo dziwaczne i niepokojące wątki składają się w spójną całość. Niepokój budzi postać ojca głównego bohatera, która jest jednoznacznie pozytywna, mimo że... Niepokój budzą dziwne relacje seksualne postaci, ale w złamanym świecie i ludzie i ich relacje są złamane (a największy niepokój to budzi cenzura w wydaniu Egmontu, gdzie genitalia zostały usunięte z kadru, przez co "coś" jest robione z pustymi białymi plamami). Dziwny jest też
sposób przejęcia władzy przez Propatrię - aha, czyli "przejęcie" siedziby ONZ wystarczy do zdobycia władzy nad światem xD oraz sama Propatria, która jest dosłownym spiskiem grupy starych ludzi, którzy knują. Stereotypowe foliarstwo, budzi lekkie zażenowanie.
Same działania Propatrii jednak wydają się być całkiem wiarygodne:
Otóż w praktyce Propatria, a szczególnie jej wojska to emanacja woli korporacji, które neoliberalnie, czyli rabunkowo, wyzyskują świat, mordując też ludzi, którzy staną na drodze pozyskiwaniu surowców. To państwo (w tym przypadku - państwo światowe) ustawia prawo i używa siły dla zysku najbogatszych - dokładnie jak współczesne Stany Zjednoczone i nie tylko.
Ponadto Endo ma wielostronny (?) wgląd w sprawy. ONZ, owszem nie zapobiegła ludobójstwom w Afryce, a jej żołnierze nie mogli czasami nawet użyć broni. Jednak nawet te zatłoczone obozy uchodźców, chociaż nieidealne, uratowały życie wielu ludzi. Propatria, owszem popełnia zbrodnie, jednak czy potraficie w pełni potępić działania tej babki z wywiadu? Ja nie. Poza tym
pod koniec to właśnie jedność Ludzkości ratuje świat...
Do tego cyborgizacja, akcja dziejąca się w większości w Peru (!) wśród ludzi hiszpańskojęzycznych, cyberpunkowe motywy, długie i szczegółowe sceny walk (cały tom!!! przedstawiający jedną walkę na noże - jest ona bardzo emocjonująca), uzasadniona przemoc, realistyczne podejście do pandemii
(nawet jeśli 15% ludzkości umrze, a katastrofa klimatyczna zmieni świat w piekło, to ludzkość dalej będzie istnieć i nigdy nie zginie - acz nierówności i problemy społeczne jeszcze się pogłębią.
Muszę też przyznać, że nie zrozumiałem motywu gnostycyzmu i ogólnego mistycyzmu w tym komiksie - może tym razem będzie inaczej
Tłumaczenie też nie było na najwyższym poziomie.
Manga nie była popularna, ale zdobyła pewien kult. Byłem na prelekcji o Edenie na Pyrkonie 2013. Było z 6 osób, ale serię przeczytały tylko 3 osoby - ja, Grisznak i jeszcze jeden gość. xD
Dlatego Eden to jedyna seria, którą posiadam, którą zamierzam kupić ponownie w reedycji. A nawet w twardej oprawie. Tutaj, co mi się rzadko zdarza, ponarzekam na mały format - szczegółowe, realistyczne rysunki "zasługują" na większy.
(moderatorze rozważ, czy postów o Eden nie przenieść do tematu Kotori).