Temat dla mnie, bo należę do tego pokolenia, które o 15:00 znikało z podwórek, bo na RTL7 (a później TVN7) zaczynał się
Dragon Ball.
Moje pierwsze 3 tomy mangi udało mi się kupić chyba przy pierwszym wydaniu JPF (były to tomy 36, 41 i 42). Później, gdy w 2009 pojawił się pierwszy kolporter w moim mieście, a w nim cały regałz mangami, uznaliśmy z bracmi, że zbierzemy całość. Udało się, w ciągu kilku miesięcy skompletowaliśmy wszystkie 42 tomy (w tym od nowa zakupione 36, 41 i 42, bo tamte miałem już poniszczone / pokolorowane przez siebie), które do dziś dumnie stoją na półce u młodszego brata - nie rozdzielamy ich.
Obecnie nie byłbym w stanie obejrzeć całego anime (za dużo filerów, głupot i w ogóle uważam, że lepiej je wspominać, niż powtarzać). Co innego manga! Brakuje jej wprawdzie genialnych soundtracków z serialu, ale 42 tomy Akira Toriyamy są arcydziełem skończonym, ich powtórka nigdy mi się nie znudzi.
Filmy kinowe w świecie DB nigdy do mnie nie przemawiały. Może kilka z nich uważam za oglądalnych, ale większość, nawet te najpopularniejsze, jak te z Brolym - no nie. Po
Dragon Ball Super nie sięgnąłem i sięgać nie zamierzam, ani w formie serialu, ani komiksu. Toriyama to dziś inny człowiek, dojenie przez niego (i kilka innych osób) tej marki mnie nie interesuje. Jedyna kontynuacja DBZ jaką uznaję to:
Tak, GT z oczywistych względów nie dorównał poprzednimi Dragon Ballom, ale i tak go lubię, a wszelkie próby stworzenia nowej, kanonicznej kontynuacji DBZ kończyły się, kończą i będą kończyć, jak próby stworzenia godniejszej kontynuacji
Terminatora 2 od T3. Sorry, ale nie.
Ktoś tu napisał coś o tomie Yamchy. To jest jakaś starsza historia napisana i narysowana przez AT? Bo z chęcią bym uzupełnił swoją kolekcję o taki dodatek.