Goraczka Urbikandyjska to juz 4 album z cyklu Mrocznych Miast z jakim mialem przyjemnosc obocowac. Oprocz tego czytalem takze wydane sto lat temu Mury Samaris, The Leaning Girl oraz Theory in a Grain of Sand. Bardzo oczekiwalem tego tytulu, bo jest to unikalny klimatycznie cykl, ktory bardzo cenie oraz lubie. Co prawda Amerykanie zabrali sie za niego jakis czas temu, ale idzie im to jak krew z nosa.
Co do samej fabuly to zgodze sie z Benderem - te komiksy moglyby w jej ogole nie miec, bo bardzo oryginalny klimat im towarzyszacy genialnie te luke wypelnia. Goraczka Urbikandyjska idealnie sie w te stylistyke wpisuje. Sam scenariusz choc banalnie prosty, to klimat wykreowanego swiata jest bardzo niecodzienny i intrygujacy. Opowiesc wciaga od pierwszych stron i nie pozwala na przerwanie lektury. To taki tytul, ktory wywoluje dziwne mrowienie na plecach. To nie groza, to tajemnica i niepokoj. To komiks, ktory stawia wiecej pytan niz uzyskuje odpowiedzi.
Graficznie album ten, to mistrzostwo swiata. Takiego detalu, geometrii oraz kontrastu nie oglada sie na codzien. Osobiscie uwazam Goraczke za najladniejszy z posrod przeczytanych przez mnie momiksow z cyklu Mrocznych Miast. Postawilbym go smialo przy innej petardzie jaka bez watpienia jest - Cromwell Stone. Nie jest to co prawda ten sam styl, ale obesja detalami, kreskowaniem oraz architektura jest bardzo zblizona. Poziom szczegolu momentami zapiera dech w piersi. Komiks mozna ogladac godzinami, to prawdziwa uczta dla oczu.
Czy warto? Jak najbardziej. Mroczne miasta to jeden z najciekawszych cyklow komiksowych jaki kiedykolwiek powstal. Z reszta kto to wie, ten zapewne ma juz komiks w swojej biblioteczce / najblizszym zamowieniu. Warto znac i miec na polce.