Jeżeli podobały ci się książki Karola Maya, to śmiało kupuj. Klimat jest moim zdaniem podobny. Od razu widać, kto jest zły, a kto dobry, pewne rozwiązania fabularne są trochę naiwne i nawet sceny przemocy czy śmierci są z reguły przedstawione bezkrwawo. Jest duża różnica w stosunku do Durango, czy Bouncera.
Za to są piękne, klasyczne rysunki (choć czasem dziwnie pokolorowane) i wciągająca PRZYGODA. Mi się bardzo podobało, ale ja generalnie lubię stare frankofony.