A no i zapomniałem wspomnieć, ale dzięki temu, że nie ma kredy, nie ma też tych cholernych plam z proszku drukarskiego, którym suszą te komiksy, bo jak widać do offsetu tak się nie przykleja. W końcu można czytać i nie trzeba tego zdrapywać - serio jak lubię Egmont, to jest żenada, jak czasem wyglądają ich wydania. W komiksach, które mają na planszach dużo czerni (czyli m.in. właśnie Punisher) to jest masakra, niekiedy dopóki nie przejedzie się po kartce palcem, nie wiadomo, czy na kadrze jest pustka czy gwieździste niebo.