Coraz więcej kaczek na naszym rynku i jakoś tak mnie wzięło, że siłą rozpędu skusiłem się też na najnowszego "Giganta Poleca Extra". Poprzeglądałem sobie trochę inducks i z tego wychodzi, że ostatni Gigant, którego jeszcze normalnie kupiłem w kiosku pochodził z 2011 roku - czyli to już równo 10 lat, odkąd nie miałem styczności z tymi komiksami. Miałem więc trochę obaw, czy się za to zabierać, bo nie ukrywajmy, że nie jest to Barks czy Rosa, ale po tym, jak całkiem spodobały mi się ostatnie albumy Glenatu, a do tego dawniej bardzo lubiłem tematyczne tomy, zdecydowałem, że jednak zaryzykuję. I cóż, wiadomo poziom bywa różny, ale całość mimo wszystko się broni. Na wydanie składa się w sumie 7 historii + kilka shortów. Moim faworytem są zdecydowanie "Rodzinne strony" Tito Faraciego z rysunkami Cavazzano, którego bohaterami są myszogrodcy policjanci. Naprawdę dobrze napisany komiks z fajnymi postaciami i bardzo udanym humorem - chętnie przeczytałbym kolejne historie z tej serii. Podobał mi się też z "Z hotelu znika złodziej" z akcją osadzoną w Paryżu i Mikim w głównej roli jako komisarzem policji. Również dobrze napisane i humor momentami bardzo fajny - a pod tym względem wygrywa to, co wyprawia tu Goofy. Na trzecim miejscu postawiłbym chyba "Zagadki paryskie" z Donaldem jako kaczą wersją Edgara Allana Poe. W tomie dostajemy też drugi komiks z tą postacią (a chronologicznie pierwszy, czyli tytułowe "Opowieści niesamowite"), który podobał mi się minimalnie mniej, aczkolwiek dalej trzyma solidny poziom. Podobnie jak najdłuższy tutaj (liczący 89 stron) "Skarb królowej" Giovana Battisty Carpiego. Twórca bardzo dobrze mi znany z dawnych lektur Gigantów, chociaż nigdy nie byłem jakimś wielkim fanem jego komiksów i nigdy nie wydawały mi się szczególnie wybijać spośród reszty, żebym specjalnie szukał jego nazwiska wśród autorów. I tutaj było w sumie podobnie, komiks jest ok, ale momentami czytało mi się trochę słabiej i wydał mi się jednak lekko już archaiczny (komiks z 1984 roku, czyli najstarszy w tym tomie). Chociaż może też to być kwestia tego, że akurat tę historię czytałem dosyć późno i byłem już trochę zmęczony, bo po zastanowieniu oceniam ją mimo wszystko lepiej niż w trakcie samej lektury. Najmniej za to podobały mi się "Dręczący wieżowiec" i "Motodramat". Raczej takie zapychacze, niektóre pomysły były trochę głupawe, a bohaterowie momentami za bardzo debilni. Ale ogólnie jest ok - jak na wydanie w stylu dużo za niską cenę, z czego trzeba sobie wyłowić, co jest warte uwagi (czyli chyba właśnie to, czym zawsze były Giganty), znalazło się kilka faktycznie udanych rzeczy, a większość tomu oceniam jednak na plus. No i przy okazji można wrócić myślami do bardziej beztroskich czasów, także lektura była całkiem przyjemna. Zaczynam się nawet zastanawiać, czy nie dorzucić któregoś standardowego Giganta do jakiegoś kolejnego zamówienia, bo sądzę, że w każdym znajdzie się jakaś porządna historia - a przecież nie samym Barksem człowiek żyje.