Tego nie da się w pełni osiągnąć np. edycją parodii literatury, która siłą rzeczy pachnie próbą upchnięcia klientowi formatu Gigantowego za większą kasę, albo składakiem z samymi komiksami. Przynajmniej tak to wygląda z mojej strony. Powiększony format, ładne wydane komiksy i wartość dodana w postaci dodatków, to coś co odróżnia te kolekcje, od dotychczasowych rzeczy, które oferowano w temacie kaczek :/
To zależy o czym mówisz - czy o starych parodiach czy o nowych. Współczesne parodie literackie to jest chyba najbanalniejszy sensowny sposób na wydanie komiksów Disneya i najbardziej dochodowy, co pokazują przykłady zagraniczne. Na dodatek takiego "Draculę" Celoniego czy "Moby Dicka" Mottury można opublikować jako coś bardzo podobnego do Mikich z Glenatów, ponieważ pod względem rysunkowym nie są to komiksy odstające poziomem od Glenatów. Zresztą sam Glenat przedrukowuje je w taki sposób. Nie mówiąc już o tym, że włoskie wydania tych komiksów to jedne z najlepiej przygotowanych publikacji - masę dodatków, szkiców i komentarzy, tego nie znajdziesz w przypadku żadnej kolekcji z tradycyjnymi twórcami, poza Barksem, Rosą i Gottfredsonem.
Niby kilka lat temu próbowano z Hall of Fame i poniesiono porażkę, ale może czasy się zmieniły. Czytelnicy się zmienili i ich potrzeby. Trudno mi uwierzyć, że taki sukces kaczek to efekt tylko nazwisk Barksa/Rosy oraz nostalgii.
Według mnie Hall of Fame, które było niewypałem nie tylko w Polsce, ale też na świecie, pokazało, że takie wydania nie do końca mają rację bytu. Dlatego dzisiaj nikt nie robi na świecie tomu poświęconego Marco Rocie, którego nazwisko kojarzą tylko fani, ale komiksom z Donaldem Niewielkim (czyli de facto Rocie). Wiele przykładów pokazało, że jednak kolekcje oparte na nazwiskach tych mniej znanych twórców nie sprawdzają się, a jeżeli się sprawdzają, to wówczas kiedy na pierwszy rzut oka jest to po prostu tom z fajnymi komiksami Disneya, a w środku ukrywa się autorskie wydanie z paroma stronami artykułów.
Swoją drogą nie myślałeś @radef o zrobieniu nowej, bardziej optymalnej pod potrzeby Egmontu, listy ewentualnych kaczych wydań, krótko je opisać i wrzucić w ankietę na FB, najlepiej na jakieś forum komiksowym, żeby chociaż wybadać, dać jakiś pogląd, czego oczekiwaliby czytelnicy?
Tylko co ty uważasz za rzeczy bardziej optymalne pod potrzeby Egmontu? Bo kolekcje poświęcone jednemu autorowi obecnie istnieją 3 - Gottfredson (w kilku wersjach), Scarpa i Branca (wydawany obecnie w Skandynawii). Wielu autorom w zasadzie 2 - prehistoryczny HOF (z dwoma odnogami niemieckimi) i niezwykle nieprzystosowane pod europejski rynek amerykańskie Disney Masters. Niestety lub stety, Egmont musi pójść mocniej w komiksy włoskie, ponieważ w przypadku komiksów znanych z "Kaczora Donalda" opcji za wiele nie ma. Ostatnio pojawiła się wspomniana wcześniej kolekcja Branki, ale gotowców z Rotą lub Vicarem nie znajdziesz pomijając pojedyncze wydania. Oczywiście - w przypadku włoskich komiksów problemem jest to, że trzeba jakoś uargumentować dlaczego wydawane jest to w HC, a nie w formacie "Giganta", ale rozwiązań jest na to wiele.
Po pierwsze - serie drukujące dany cykl w całości. W przypadku "Gigantów" była to rzadkość, więc może być to potraktowane jako swego rodzaju HC-ek zbierający odcinki rozsiane w różnych archiwalnych wydaniach i je uzpełniające.
Po drugie - historie, które przez szczegółowe rysunki i zaawansowane kolorowanie słabo prezentowały się w formacie "Giganta". Czyli wspomniane wcześniej współczesne parodie, ale też różnorakie komiksy Mottury czy Celoniego, a także serie typu Kwantomas i Doubleduck.
Po trzecie - tomy zawierające dodatki, a tych jest dużo szczególnie jeżeli się zerknie na wydania z włoskiej serii Deluxe czy Super Deluxe, zwykle to są nowe komiksy, ponieważ dla nich najłatwiej znaleźć materiały typu szkice czy bonusowe grafiki.
Moje propozycje nie zmieniły się znacząco od tego czasu -
http://www.komiksydisneya.pl/2019/10/co-dalej-mogby-wydac-egmont-10.html i co najwyżej Choć wiadomo, że one-shoty to inna kategoria niż serie, a także w tamtym artykule pominąłem włoskie czy francuskie wydania. A w Francji bardzo ładnie wydano Wehikuł czasu, natomiast we Włoszech serie typu Kwantomas, Doubleduck czy właśnie parodie w formacie deluxe. Brakuje też tam nowości jak kolekcja Branki.