Ja wiem, że na wysokości 121 tomu pewnie już mało kogo to obchodzi i dla nikogo nie jest zaskoczeniem, ale wciąż nie mogę przeboleć poziomu redakcyjno-korektorskiego w kolekcji Hachette.
Przeczytałem tom o Red Skullu (bardzo fajny swoją drogą) i rzuciła mi się w oczy głównie tona wpadek i literówek. Pierwsze, które zapamiętałem:
"Waleń kier" zamiast "Walet"... 
"Marsz Chopna" zamiast "Chopina"
"Red Skull z radością przygrywałby temu na skrzypkach"...

"Rozprzestrzenić w okolicy awaryjne ilości enzymu w dużych ilościach"

Serio, przy tym Scream jawi się jako full profeska.
Jeśli w nowej kolekcji będzie ta sama ekipa to ja chyba jednak podziękuję za premkę.