Dzięki - widzę, że co najmniej dwie osoby mają odczucia, jak ja, co utwierdza mnie w przekonaniu, że z szacunku dla dzieła i scenarzysty, ominę pozycję szerokim łukiem.
Ja nie traktuję takich komiksów jako zwykłą rozrywkę, lecz zaliczam je do dziedziny sztuki (nie jest to stwierdzenie na wyrost). Oczywiście, mam i czytam z przyjemnością też takie, które są po prostu zabawą. Niemniej jednak, gdyby ktoś zabrał Mignoli Hellboya i później połączył świat Hellboya z np. Usagim Yojimbo (uzasadniając, że dlaczego by nie, to ta sama stajnia) to nie sądzę, że bym się nawet zastanawiał nad kupnem - w żadnym wypadku bym tego nie dotknął (chociaż uwielbiam opowieści z Hellboyem i Usagim).
Bohaterowie Strażników są tak odmienni od bohaterów typowego uniwersum DC, że nie wyobrażam sobie ich spotkania na jednym kadrze - chociażby spotkania Rorschacha z Supermanem (wyprzedzając pewne argumenty: nie, nie można porównać Supermana do Jona).
Doomsday Clock brzmi jak typowy skok na kasę. Oczywiście, nie mam żadnych złudzeń, że DC (i każde inne wydawnictwo) ma na celu zarobienie pieniędzy. To nie instytucja charytatywna, więc nie oczekuję niczego innego niż działań nakierowanych na zysk, ale uważam ten projekt za "nieprzyzwoity", w szczególności przy wzięciu pod uwagę, w jakim sporze pozostają ze scenarzystą.
Oczywiście, szanuję wybór innych i dziękuję za odpowiedzi - każdy czyta według własnych standardów i nic nam do tego.