Powiem tak o tomie 46. Szkoda że dalsza historia Boostera Golda nie jest utrzymana w humorystycznym stylu jak 1 zeszyt. Potem dostajemy jakiegoś no name'a który niby jest wielkim łotrem. Ale nowym, o którym jeszcze nie słyszeliśmy. A jak nie masz marki w tej branży, to często wydajesz się śmieszny z tym swoim okrucieństwem na pokaz i pompatycznymi gadkami na pokaz. Jak np. ten monolog 1000 o tym jak zagrozi bliskim Boostera. Ale mimo wszystko komiks mi się spodobał. Bo lubię historie o podróżach w czasie a tego jest tu trochę. I rzeczywiście szkoda, że nie dostaniemy chociaż drugich 12 zeszytów pierwszego volumenu przygód tego bohatera. Zwłaszcza, że trzy strony z numeru 16 opublikowane na końcu ciekawią mnie.
Dobre jest też głębokie osadzenie historii w latach 80-tych w USA i ciągłe odwołania do ówczesnej popkultury. Dodatki to jak zwykle perełka. W sumie śledzimy drogę Dana Jurgensa, który z nieznanego twórcy stał się współtwórcą Supermana i największej ówczesnej historii, czyli jego śmierci. Przecież to jest dokładnie to samo, co chciał robić Booster - być partnerem Supka, żeby na jego plecach dorobić się wielkiej sławy i pieniędzy. Czyli naprawdę wystarczy mocno chcieć.

Jako wytwór postkryzysowej superbohaterszczyzny komiks mi się spodobał. I cały czas jestem głodny kolejnych tomów. Naprawdę dobra jest.
Wielka szkoda, że zamiast kolejnych dubli lub Batmanów z elseworldów, nie moglibyśmy dostać pełnego runu International Justice League. Tak jak kiedyś wydali JLA Morrisona. Te 12 zeszytów które wyszły po polsku były świetne i gdyby ktoś to kontynuował, to byłoby super.