W Roku Pierwszym origin stanowi tylko element głównej fabuły, jest to najlepszy Batman Millera i jeden z najlepszych w historii. Ta wypowiedź to jest przykład ignoranctwa, bo określać takim słowem tak wpływowy komiks nie jest niczym innym. Jeśli miałbym wybrać jakiś komiks z Batmanem, żeby sobie zostawić byłby ten komiks. Miller uchwycił w nim świetnie czym jest Batman i inspirował potem masę innych komiksów, filmów, animacji. Określanie go z definicji słabym jest nie miejscu i na pewno nie powinno mieć miejsca na forum komiksowym, bo tak ważny tytuł po prostu na to nie zasługuje. Aż się zdenerwowałem.
Dokładnie. Główna oś to bardziej tworzenie mozaiki Gotham, gdzie przodują skorumpowani gliniarze, ale też ci uczciwi chociaż
mafiosi i ten konkretny mściciel ale będący elementem większej całości. Do tego wszystko jest tak przyziemne, surowe, że nie sposób nie docenić pomysłu na to wszystko i zobaczyć na podstawie tej jednej pozycji jaki superhero bez narzuconych odgórnie formułek i popadania w schematy gatunkowe potrafi być dobre i aspirować do czegoś więcej niż tylko rozrywka.
Do tego tam każda walka Batmana to autentyczna walka o przetrwanie samego herosa. Jasne ciągle przerasta zwykłych ludzi, ale nie ma ogromu gadżetów, Robina, Nigthwinga, Oracle, ale często jest zdany tylko na samego siebie. Sama historia jest stosunkowo krótka, nieprzeładowana treścią, więc nie ma czasu zmęczyć konwencją.
Mi się mimo wszystko bardziej podobał Powrót Mrocznego Rycera, ale pisanie takich rzeczy o Roku pierwszym, bez solidnych argumentów jest słabe, bardzo słabe i brzmi jak tania prowokacja.