Foliowane komiksy mogą przeleżeć parę lat w hurtowni czy sklepie i jak przychodzą, to są w dobrym stanie, bo folia chroni przed różnymi uszkodzeniami. Nowy komiks bez folii nierzadko przychodzi do mnie porysowany, obtarty, brudny czy z zagiętymi rogami. Nowy, a ma stan outletowy. Powinienem go zwrócić, ale trochę mi szkoda czasu, pieniędzy i środowiska (może na tym żeruje wydawca). Płacę za nowy produkt, a dostaję wybrakowany. Jak będę chciał go sprzedać, to już mam problem, bo większość woli ładny egzemplarz, a nie komiks, który wygląda, jakby ktoś nim grał w cymbergaja.
Nie wiem, czym się kieruje wydawca przy niefoliowaniu. Są to groszowe sprawy, więc podejrzewam, że pseudoekologiczną ideologią. Ta ideologia jest gówno warta, kiedy ludzie odsyłają do sklepu podniszczone egzemplarze. A odsyłają.
Dla mnie to nie jest ocenianie jedynie oferty wydawniczej, ale ogólnie wydawnictwa. Polityka wydawcy doprowadza do tego, że niektóre jego komiksy są podniszczone, zanim jeszcze do mnie trafią. Dla mnie to jest brak szacunku do komiksów, do czytelników (ich pieniędzy i czasu) i do środowiska.
Śmieszy? Trudno, choć wcale się nie dziwię, że akurat ciebie.