I te inspiracja i zapożyczenia są tak czy inaczej nieuniknione - czasem świadome, czasem nieświadome, czasem zupełnie przypadkowe - czy to w warstwie wizualnej czy fabularnej. Gdy w 2014-15 napisałem "Kroniki", świadomie inspirowałem się serialem Deadwood (dość istotny karczmarz miał to i owo z Ala Swearengena) Grą o tron, trylogią Sienkiewicza, Robin Hoodem czy wiedźminem, ale potem wyszło, że w sumie mam jeden wątek podobny do Gwiezdnych wojen (za którymi nie przepadam jakoś bardzo i w sumie irytuje mnie ich przesadna wszechobecność, więc ostatnie czego bym sobie życzył to skojarzenia z nimi), jeden z czytelników mi powiedział, że coś jest wyjęte żywcem z Harrego Pottera (którego ani do tego czasu nie czytałem, ani nie oglądałem poza pierwszym filmem), a kilka lat później okazało się, że są też pewne zbieżne elementy z historią Aquamana (którego znam tylko i wyłącznie z filmów, więc pisząc to nie miałem o nim pojęcia). Wygląd, czy charakter postaci też się nie bierze znikąd - prócz wspomnianego karczmarza miałem choćby postać inspirowaną po trochu Kriss de Valnor i Ashton z Północ-Południe, z kolei wygląd tego "potwora z bagien" jest po części inspirowany ilustracjami z RPGowego scenariusza do Śródziemia, które widziałem w latach 90. w czasopiśmie "Magia i miecz" i przez całe lata siedział mi w głowie, a nie Swamp thingiem, którego musiałem sobie dopiero wygooglować, żeby porównać.
Nic więc dziwnego, że zawsze coś się komuś będzie kojarzyć, również (a może tym bardziej?) w przypadku twórów AI, a jak jeszcze ktoś jest uprzedzony i ma nastawianie jak Leyek, że szuka do czego by się tu przywalić, to wiadomo, że znajdzie.
i ciekaw jestem jak się mierzy zawartość "duszy" w obrazkach
I o ile więcej (bo że więcej to się zgodzę) zawiera jej ołówek w ręce niż kombinowanie i modyfikowanie prompta przez pół godziny czy godzinę, by z dziesiątek obrazków wybrać ten jeden zgodny z wyobrażeniem, ewentualnie potem jeszcze przez kolejne pół godziny dłubać przy nim w photoshopie, albo składać z kilku różnych elementów, żeby się w końcu wpasował. Bo to nie jest tak, jak się moze komuś wydaje, że wpisujesz raz polecenie i jak za dotknięciem magicznej różdżki dostajesz dokładnie to, co chciałeś dostać (tzn owszem, czasami się tak zdarzy, ale niezbyt często).
Wrzucony wyżej obrazek składa się z osobno wygenerowanych sześciu obrazków (+ tło) z których każdy był wybrany z kilkunastu do kilkudziesięciu podejść, a jeden wymagał do tego dodatkowej obróbki.