Przyglądałem się "Stardew Valley"; gra, mimo iż taka niby zwykła, niby ,,symulatorowa", gdzie jej grafika bliska jest tworom IV-tej generacji typu ,,16-bitowe gry video", prezentuje się dostatecznie dobrze, na tyle, aby dodać ją do listy życzeń na koncie "Nintendo Switch Online", i kiedyś, być może za niedługo, kupić ją w e-sklepie. To może być ciekawe przeżycie; "Stardew Valley" nie ma w swym kodzie jakichś porządnych, potężnych implementacji. Po prostu ta gra tworzy się sama, a proste dwu-wymiarowe struktury, dostateczna ilość kolorów, które kreują grę, wyglądają magicznie - to ma swój geekowski, nostalgiczny klimat.
Po kilku godzinach, łącznie spędzonego, czasu z "Crash Bandicoot N. Sane Trilogy" na Switcha, ta gra zyskuje coraz większe i większe uznanie z mojej strony. Dwunożny, sprytny lisopodobny, nieogarnięty stworek, to wyznacznik platformówkowego stylu, zabawy, i czystej satysfakcji. Narzekać to można tylko na siebie, gdy nie ogarnia się sterowania dostosowanego do trudnej, pełnej labiryntów, pułapek, kombinacji przeszkód, crashowskiej rozgrywki. Tracenie żyć i ,,wędrówka" do punktu wyjścia - początku planszy - boli. Pomijając platformę konsolową "Nintendo Switch", zastanawiam się po prostu, czy nie sprawić sobie, na PlayStation 4 tytułu ze ,,styczniowych promocji" z PlayStation Store. "Tomb Raider: Definitive Edition" za 21 zł; "Resident Evil: Revelations 2 - Deluxe Edition" za 38 zł"; "Pro Fishing Simulator" za 29,55 zł - przy tej produkcji cena podana w upuście dla subskrynentów abonamentu PlayStation Plus. Całe to zestawienie wygląda dość ciekawie, można by rzec ,,klasyki w stosownej cenie". Jednak nie zdziwiłbym się, gdybym jednak nic nie kupował w tej okazyjnej wyprzedaży, i w kwestii growych nowości pozostał przy rozpoczętym w Sylwestra 2019/2020: "Outlast II", gdyż ta sięgająca arkan kreacji plugawej ciemności przeradza strach gracza w przerażenie; coś niesamowitego, kilkadziesiąt minut gry a już dostałem solidnego emocjonalnego kopa.