Christensen naprawdę ok zagrał w tej Ashoce i suma summarum jest jednym z lepszych elementów tego kiepskiego serialiku niegodnego stać obok Andora. Patrząc przez pryzmat tego serialu to ja jestem na 99% pewny, że w prequelach zawalił Lucas. Lucas świetnym kreatorem uniwersum jest, ale chłop nigdy nie miał ręki do dobrych dialogów. To jest góra materiał na memy, które już się z tego potworzyły a nie jakiś kanon kina. Ja rozumiem, że ludzie podchodza do tych filmów z sympatią ale bez jaj. Co tu dużo mówić u niego nawet tacy aktorzy jak Samuel L. Jacskon i Portman wypadają dziwacznie, Mcgregor się wybronił z tego najmocniej ale i tak czuć tam trochę dziwactw Lucasa.
Generalnie ja mam takie zdanie, że sw w ogóle nigdy nie słynęły ze szczególnie dobrego aktorstwa i to nie jest jakiś problem prequeli jako takich, ale ta seria w masie przypadków ma bardzo dużo takiego sobie, czasem czerstwego aktorstwa. Daisy Ridley nie jest dobra, Oscar Isaac jest po prostu zmarnowany na granie jakiś marginalnych pierdół, Boyega po prostu sobie jest, z tych nowych filmów tylko Driver i Hamill nadawali jakiegoś większego wymiaru swoim postaciom. W starej trylogii też rewelki nie było i opierała się na wyjątkach jak Guinness. Co innego, że chociaż Andor coś tam aktorsko do tego jeszcze dorzucił, bo to co zrobili w tym serialu Skarsgard, Serkis i O'Reilly to jak na standardy "tylko" star wars to jest naprawdę wspaniałe aktorstwo.
BTW Wracając do seriali sw. Wow Ahsoka ma imdb 7,6. Ciekawe za co? Z całym szacunkiem to kreacja Stevensona i jechanie na fanserwisie do też przesadnie hajpowanego serialu jak clone wars Filoniego- którego generalnie fenomenu nigdy nie rozumiałem bo to jest zaledwie taki wojenny procedural- to jest za mało. Do tego absolutnie beznadziejny Thrawn, dziwaczne drewniane ruchy Dawson w tytułowej roli co często niszczy jakąkolwiek poważną choreografię walk i w sumie fakt, ze ten serial po ludzku nie broni się jako autonomiczny serial, bo to tak naprawdę kolejny sezon Rebels, tylko tym razem live action. Ja rozumiem, że w przypadku uniwersów jak Star Wars historie przenikają się płynnie, nie można wymagać, że każda historia będzie stać na własnych nogach w 100%, ale to jest przegięcie pały. Człowiek siada przed monitorem oczekując sensownego serialu a okazuje się, ze by coś zrozumieć musi obejrzeć 4 sezony baji, która jeszcze odrzuca go stylem animacji.